Była ósma rakieta świata kończy karierę. Jego meczu w Wimbledonie nie zapomni nikt

Getty Images / Alex Bierens de Haan / Na zdjęciu: John Isner
Getty Images / Alex Bierens de Haan / Na zdjęciu: John Isner

Jeden z najlepszych amerykańskich tenisistów w ostatnich latach kończy karierę. John Isner za pośrednictwem mediów społecznościowych poinformował, że zbliżający się US Open będzie jego ostatnim turniejem.

W tym artykule dowiesz się o:

- W karierze każdego sportowca przychodzi taki moment, że musi podjąć decyzję o zakończeniu kariery. Dla mnie ta chwila właśnie nadeszła. Nie przyszło mi to łatwo, ale czuję, że to właściwa droga. Kiedy w 2007 roku opuszczałem Uniwersytet Georgia, nie mogłem sobie wyobrazić, że będę grał przez 17 lat na poziomie ATP - napisał w oświadczeniu John Isner.

W tym czasie Amerykanin zdobył 16 tytułów singlowych, najcenniejszy w Miami. W Wielkim Szlemie najdalej dotarł do półfinału Wimbledonu w 2018 roku, a najwyżej w rankingu ATP był na ósmym miejscu.

38-latek ma też na koncie spektakularne rekordy. To on jest współautorem - wraz z Nicolasem Mahutem - najdłuższego meczu w historii tenisa. Podczas 1. rundy Wimbledonu 2010 ta dwójka spędziła na korcie 11 godzin i 5 minut, a po piątym secie zakończonym wynikiem 70:68 zwyciężył Isner.

Amerykanin jest także znany ze swoich warunków fizycznych - mierzy aż 208 cm. To właśnie ten aspekt w dużej mierze składał się na jego styl gry - serve&volley, co umożliwiło mu ustanowienie rekordu w największej liczbie posłanych asów - 14391.

Nadchodzący US Open będzie dla Isnera ostatnim turniejem w karierze. Obecnie 158. w rankingu ATP tenisista otrzymał jedną z dzikich kart do imprezy w Nowym Jorku. Po nich Amerykanin zamierza skupić się na swojej rodzinie - być jak najlepszym ojcem i mężem.

Czytaj także:
Znana data losowana US Open. Wtedy Polacy poznają rywali
Legenda wskazała największy problem Huberta Hurkacza. "Ma taki styl"

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: on ciężko trenuje, ona wygrzewa się na łodzi

Komentarze (0)