Dawid Góra: Irytacji nie ma. Niedosyt jest. I jeden bardzo istotny wniosek [OPINIA]

Getty Images / Minas Panagiotakis / Na zdjęciu: Iga Świątek
Getty Images / Minas Panagiotakis / Na zdjęciu: Iga Świątek

Zadecydowało kilka zmarnowanych piłek. Do tego duże zmęczenie i brak dyspozycji dnia. Sobotni mecz mógł skończyć się jakkolwiek. Żaden wynik nie byłby zaskakujący. Obie panie doskonałe momenty przeplatały nieco dziwnymi błędami.

Ogólny rozrachunek wyszedł jednak na korzyść Amerykanki (6:2, 6:7(4), 6:4), choć sam, na początku trzeciego seta, bezwzględnie stawiałem na Igę Świątek.

A Polka zagrała świetną końcówkę drugiej odsłony spotkania i wręcz doskonały początek trzeciej. Wcześniej słaby pierwszy set i chyba jeszcze słabszą końcówkę trzeciego. Wydawało się, że w idealnych momentach włącza coś w rodzaju turbodoładowania, czym doprowadzi do ostatecznego triumfu. Jessice Peguli  natomiast zdarzało się popełniać błędy wynikające wprost z presji - takim był choćby podwójny out po serwisie w tie-breaku.

ZOBACZ WIDEO: Ludzie Królowej #5. Konrad Bukowiecki: Kończyłem karierę kilkadziesiąt razy

Na ostateczny cios Idze jednak zabrakło siły. A może precyzji? Czegoś trudnego do sprecyzowania. Jakby manetka gazu zacięła się na dobre.

I wprost z tego wynika niedosyt. Bo przecież półfinał turnieju WTA 1000 to już duże osiągnięcie. Szczególnie, kiedy właściwie od samego początku grało się z naprawdę trudnymi rywalkami: Pliskova, Muchova, Collins, a wreszcie Pegula. Do tego, co chyba na ten moment najistotniejsze, Iga Świątek przedłużyła prowadzenie w rankingu WTA. Aryna Sabalenka przez kolejne dni znów musi uznawać wyższość Igi.

To świadczy o wysokiej średniej poziomu Polki. Nie da się zawsze wygrywać, ale Iga jest dość przewidywalna, niemal zawsze osiąga wysokie pułapy w kolejnych turniejach. To szczególnie istotne przed zbliżającym się US Open.

Ponadto, nie mogę się uwolnić od skojarzenia, które przyszło mi do głowy po pewnej sytuacji w sobotnim meczu. Przy stanie 2:0 w drugim secie Iga jedną z piłek odbiła podeszwą i skierowała w bok boiska. Trudno było zachwycać się techniką tego uderzenia (choć, jak wiadomo, Igę w piłkę gra całkiem całkiem). Moje skojarzenie powędrowało natomiast gdzieś w stronę polskiej reprezentacji w piłce nożnej. I pomyślałem sobie, że chyba po żadnym meczu Igi nie czułem w sobie wyraźnej irytacji jej postawą, czy czegoś w rodzaju poczucia zmarnowanego czasu na oglądanie pojedynku. A, jak wiadomo, trudno to samo powiedzieć po meczach kadry w piłce.

Dawid Góra, WP SportoweFakty

Pozostawiła rywalkę bez szans. Zobacz świetną akcję Igi Świątek [WIDEO] >>
Nie będzie kolejnego tytułu. Kiedy Iga Świątek wróci do gry? >>

Komentarze (45)
avatar
Zariezany
13.08.2023
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Piłkarze nie promują faszystów 
avatar
glonojad
13.08.2023
Zgłoś do moderacji
7
6
Odpowiedz
niech sie wezmie za treningi i robote a nie zajmuje sie polityka. Niech zdejmie z tego lba ta flage ukrainska a zalozy Polska to moze zacznie myslec. A tak na powaznie odkad trenuje z Witkorows Czytaj całość
avatar
A może być lepiej
13.08.2023
Zgłoś do moderacji
3
9
Odpowiedz
Szczyt osiągnięć Igi został wyczerpany. O tym, że jest marną zawodniczką świadczy fakt smeczowania tylko w miejsca w którym akurat znajdują się przeciwniczki. Jeżeli do tego doda się brak serwi Czytaj całość
avatar
1989
13.08.2023
Zgłoś do moderacji
5
4
Odpowiedz
Bo Iga to wojownik.Ona zawsze walczy.Nie wazne czy przegra czy wygra ona zostawia swoje serce na korcie.Olbrzymi szacunek I respekt. 
avatar
qrde blade
13.08.2023
Zgłoś do moderacji
4
0
Odpowiedz
1. Zdecydowana większość wymian jakie przegrała Iga była powtarzalnie zagrana na J. Pegulę zamiast wcześniej choć próbować ją mijać. Przy takich niezrozumiale przedłużających się wymianach, doś Czytaj całość