Matteo Berrettini w 2019 roku wskoczył do pierwszej dziesiątki światowego rankingu. Włoski zawodnik wygrał wtedy turnieje w Budapeszcie i Stuttgarcie.
Później przyszedł pandemiczny sezon 2020, który wywarł negatywny wpływ na 24-letniego wówczas Włocha. Jak przyznał w rozmowie z "Corriere della Serra", wpadł na szokujący pomysł.
- Pomagało mi to zasnąć. Chciałem wziąć paszport, nikomu nic nie mówiąc uciec tam, gdzie nikt by mnie nie znalazł. Przychodziło to do mnie w mroczne dni. Później rywalizacja z innymi uświadomiła mi, że jestem szczęśliwy tylko wtedy, gdy wychodzę na kort i chłonę tę atmosferę - powiedział.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: była gwiazda tenisa pokazała się bez makijażu. I jak?
Rok później dotarł do finału Wimbledonu, w którym przegrał z Novakiem Djokoviciem. Ostatnio Berrettini zmagał się z kontuzjami.
- Brak możliwości rywalizacji w dużych turniejach sprawił, że poznałem ciemność. Ona wydaje się nie mieć końca, zdaje się cię ogarniać, bo zamiast zostać i odpocząć, pogrążasz się w otchłani - tłumaczył.
- To były złe momenty, ale stanowiły fundament do tego, abym na nowo odkrył powody do radości z robienia tego, co zacząłem jako dziecko i co zajmuje całe moje życie - zakończył.
27-latek przystąpi w poniedziałek do turnieju w Toronto. W I rundzie zmierzy się z Francuzem Gregoirem Barrerem.
Czytaj także:
- Magda Linette zagra z Wiktorią Azarenką. Wiemy, o której godzinie mecz
- Wspaniały wyczyn Igi Świątek. Polka w elicie!