Podczas tegorocznego turnieju WTA Indian Wells doszło do przykrego incydentu. Ukrainka Łesia Curenko miała rywalizować z Aryną Sabalenką z Białorusi, ale mecz oddała walkowerem.
Curenko trudną decyzję miała podjąć po rozmowie z dyrektorem WTA Amerykaninem Steve'em Simonem.
Jak zdradziła mediom tenisistka, działacz miał jej powiedzieć, że opowiada się za udziałem rosyjskich i białoruskich sportowców w igrzyskach olimpijskich w Paryżu w 2024 r. (więcej TUTAJ).
33-latka w wywiadzie dla dziennika "The Guardian" przyznała, że jej ukraińscy koledzy oraz koleżanki z touru WTA i ATP potępiają zachowanie Simona.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co on zrobił?! Genialny rzut z... kolan
- Wszyscy też są w szoku. Poprosiliśmy o zorganizowanie telekonferencji z zarządem WTA, aby zadać pytanie, w jaki sposób osoba taka jak Steve Simon może być dyrektorem WTA i co powinniśmy z tym zrobić - dodała.
Reprezentanci Ukrainy liczą na to, że władze organizacji staną po ich stronie. Przecież wojna w ich kraju, za którą odpowiada reżim Putina, cały czas się toczy (od 24 lutego 2022 r.). Podczas inwazji zbrojnej giną bezbronni cywile.
- Po prostu nie rozumiem, jak to się stało w cywilizowanym świecie, że takie rzeczy trzeba tłumaczyć. To zaskakujące i bardzo bolesne - podsumowała Curenko.
Zobacz:
Rosjanie cieszą się, że ich piłkarze w końcu wrócą na boiska. Zagrają nawet w mistrzostwach