Iga Świątek powróciła do rywalizacji po nieudanej próbie podbicia Australian Open. Swój poprzedni mecz, jeszcze w turnieju wielkoszlemowym, rozegrała 22 stycznia i została pokonana przez Jelenę Rybakinę. W Dosze jej pierwszą przeciwniczką była Danielle Collins, która jest na 42. miejscu w rankingu WTA.
Polka miała pewniejszą dłoń od początku meczu. Poza spokojnie wygranymi dwoma gemami serwisowymi, przełamała serwis Amerykanki i wyszła na prowadzenie 3:0. Danielle Collins miała duży problem z utrzymaniem piłki w korcie, jej gra była koncertem pomyłek. Świątek bezwzględnie punktowała Amerykankę i po 20 minutach zwyciężyła 6:0 w pierwszym secie.
Świątek rozpoczęła dobrze również drugiego seta i choć napotkała mocniejszy opór Amerykanki, to stawiała na swoim również w dłuższych gemach. Danielle Collins wygrała jakąkolwiek rundkę dopiero na 1:3. Jak się okazało była ona pierwsza i ostatnia. Polka zwyciężyła 6:1 i zamknęła mecz w mniej niż godzinę.
Nie był to mecz pełny efektownych "winnerów", ale na zakończenie obu partii Iga Świątek przygotowała smakowity deser. W pierwszej wygrała ostatnią piłkę dobrze wymierzonym returnem po przekątnej. Na zakończenie spotkania zakończyła krótką wymianę trafieniem w narożnik kortu. Można było już cieszyć się z awansu.
Return na koniec pierwszego seta:
Ostatnia akcja w drugim secie:
Czytaj także: Emocjonalny wpis Jessici Peguli. "Nie jestem pewna, jak to przeżyliśmy"
Czytaj także: Tommy Robredo w nowej roli. "Ponownie czuję te wibracje"
ZOBACZ WIDEO: Tak wygląda w wieku 35 lat. Zdradziła receptę na niesamowitą figurę