Spór ws. kortów w Kozerkach. "Ta kwota jest wyssana z palca"

Materiały prasowe / Fundacja De Arte Athletic/ PAP: Leszek Szymański / Na zdjęciu: korty w Kozerkach/ w kółeczku: Jarosław Lewandowski
Materiały prasowe / Fundacja De Arte Athletic/ PAP: Leszek Szymański / Na zdjęciu: korty w Kozerkach/ w kółeczku: Jarosław Lewandowski

W ostatnim czasie zrobiło się głośno o kortach w Kozerkach. Według informacji Onetu, główny inwestor miał mieć spore zadłużenia wobec podwykonawców. Jarosław Lewandowski przedstawia teraz sprawę ze swojej perspektywy wraz z dokumentacją zdjęciową.

W tym artykule dowiesz się o:

Na przełomie lipca i sierpnia w Kozerkach odbył się turniej rangi ITF W100, będący jednocześnie Memoriałem Pary Prezydenckiej Lecha i Marii Kaczyńskich. Impreza poszła w świat, dyrektorem turnieju była sama Agnieszka Radwańska. Tymczasem kilka dni temu portal Onet zasugerował, że zmagania tenisistek na kortach w Kozerkach w ogóle nie powinny się odbyć. Wszystko z racji braku zezwolenia na użytkowanie obiektów. Poprosiliśmy o komentarz głównego inwestora Jarosława Lewandowskiego, będącego jednocześnie przedstawicielem właściciela obiektów - fundacji De Arte Arthletica.

- Nie trzeba ubiegać się o pozwolenie na budowę kortów. Można to zrobić tylko na zasadzie zgłoszenia, a wówczas nie uzyskuje się pozwolenia na użytkowanie, bo nie ma takiej procedury. My jednak wystąpiliśmy o pozwolenie na budowę, bo korty budujemy razem z innymi obiektami. Organizując imprezę tenisową, opieraliśmy się na orzecznictwie Sądu Wojewódzkiego w Krakowie. W takich sytuacjach użytkowanie krótkotrwałe nawet z publicznością jest dozwolone. Zdecydowaliśmy się na takie postępowanie, ponieważ termin turnieju był sztywny i nie można go było przełożyć, a jednocześnie nie wszystkie prace są skończone, bo generalny wykonawca miał spore opóźnienia i następnie został wyrzucony z tej budowy - podkreśla Jarosław Lewandowski w rozmowie z nami.

Na wykonawcę generalnego obiektów w Kozerkach została wybrana firma "Antczak". Lewandowski relacjonuje, że firma pojawiła się na placu budowy w czerwcu 2021 roku, ale do listopada tego samego roku niewiele zrobiła. Tymczasem w umowie między fundacją a wykonawcą był określony dokładny termin na oddanie wszystkich obiektów sportowych. To 2 stycznia 2022 roku.

Ostatecznie w lutym rozstano się z tym wykonawcą. Na poniższej fotografii z 13 lutego można zobaczyć, jak niewiele zostało zrobione przez firmę w ramach prac budowlanych.

Wszystkich, którzy śledzą sytuację obiektów w Kozerkach, nurtuje kwestia finansów. W artykule opublikowanym na portalu Onet zasugerowano, że inwestor jest winny firmie "Antczak" cztery miliony złotych.

- Ta kwota jest wyssana z palca - grzmi Lewandowski. - Nigdy nie było mowy o takich zaległościach. W momencie, kiedy odstąpiliśmy od umowy, wszystkie rozliczenia z firmą "Antczak" zostały zresetowane - dodaje.

Nasz rozmówca twierdzi, że firma "Antczak" zawyżyła fakturę wystawioną w styczniu tego roku - co wykazała dokładna inwentaryzacja. Ponadto główny inwestor miał zapłacić blisko milion złotych podwykonawcom Antczaka, by ich chronić finansowo. Jak wskazuje Lewandowski, zobowiązują go do tego przepisy. W momencie gdy generalny podwykonawca nie płaci, wykonawca ten może zwrócić się do inwestora.

- Na pewno nie jesteśmy winni firmie "Antczak" żadnych pieniędzy. Właściciel tego podmiotu miał prawo iść do sądu i to zrobił, ale zataił dość ważny fakt. Mam na myśli nasze odstąpienie od umowy, a to dla sądu ma fundamentalne znaczenie. My z kolei skierowaliśmy zarzuty do tego, co firma złożyła i teraz czekamy na rozstrzygnięcie sądu - podkreśla inwestor.

Obiekty w Kozerkach mają mieć strategiczne znaczenie dla polskiego tenisa. Tam bowiem zostało utworzone również Centrum Szkoleniowe Polskiego Związku Tenisowego. PZT nie jest bezpośrednio zaangażowany w budowę kortów.

- Polski Związek Tenisowy nie jest inwestorem na budowie w Kozerkach, co muszę podkreślić, bo niektóre media mylą pojęcia. PZT nie rozlicza budowy. Ma korzystać z kortów w Kozerkach na podstawie zawartych umów z zarządcą obiektów - podkreślił Mirosław Skrzypczyński, prezes Polskiego Związku Tenisowego w rozmowie z WP SportoweFakty.

- Oczywiście słyszeliśmy o kłopotach związanych z budową w Kozerkach. Natomiast opierając się na nierzetelnym artykule z portalu Onet.pl nie można wyciągać daleko idących wniosków. Pozwoliłem sobie powiedzieć słowo "nierzetelny", bo nie przeprowadzono nawet autoryzacji moich wypowiedzi, a o to prosiłem autora tekstu. Moje wypowiedzi zostały ułożone w jedną stronę i źle zinterpretowane - dodał Skrzypczyński.

Po zamieszaniu związanym z generalnym podwykonawcą główny inwestor koordynuje grupę podmiotów, które obecnie przebywają na placu budowy. W tej chwili 17 kortów jest ukończonych bądź w fazie ukończenia. Do końca października ma być już gotowy komplet 29 kortów. Do tego dochodzą cztery obiekty do gry w Grodzisku Mazowieckim dostępne dla tenisistów.

Na stronie Akademii Tenisowej w Kozerkach zostało opublikowane oświadczenie wraz z dokumentacją zdjęciową w związku z ostatnimi wydarzeniami. Można się z nimi zapoznać poniżej.

Oświadczenia ws. sytuacji związanej z kortami w Kozerkach wydały Polski Związek Tenisowy oraz Ministerstwo Sportu, które wsparło budowę kwotą ponad 11 mln złotych.

Aktualizacja:
Nawiązaliśmy kontakt z Januszem Schwertnerem, który jako pierwszy informował o problemach na budowie w Kozerkach. Dziennikarz Onetu wskazuje, że przeprowadził autoryzację wypowiedzi prezesa PZT.

- Wypowiedź prezesa Skrzypczyńskiego została autoryzowana. To wszystko mam na mailu wraz z poprawkami. Tym samym łatwo to zweryfikować. Co ciekawe, pan Skrzypczyński początkowo przekonywał mnie, że obiekt otrzymał pozwolenie na użytkowanie. Dziś już wiemy, że to nieprawda - podkreśla Janusz Schwertner, dziennikarz Onetu.

Schwertner zabrał także głos nt. sporu między fundacją De Arte Athletic a firmą "Antczak". - Mamy wyraźny spór pomiędzy fundacją i firmą "Antczak" dotyczący tego, kto z nich był winny opóźnieniom. Fundacja twierdzi, że to rezultat nieudacznictwa generalnego wykonawcy, z kolei zdaniem firmy "Antczak" inwestor wywoływał na tej budowie niesłychany chaos. To drugie znajduje potwierdzenie także w relacjach przedstawicieli innych wykonawców. Natomiast clue sprawy jest gdzie indziej: inwestor przecież wszystkie protokoły podpisywał, podobnie jak wystawiane faktury. Dlaczego to robił, skoro teraz twierdzi, że prace nie zostały wykonane bądź zostały wykonane nienależycie? Mówimy tu przecież o wykorzystaniu publicznych pieniędzy… - analizuje Schwertner.

- Powtarzam: za każdym razem inwestor przyjmował protokół prac budowlanych i przyjmował faktury. I większość należnych pieniędzy - blisko 7 mln zł - firmie "Antczak" wypłacił. Za co, skoro teraz słyszymy narrację, że wszystko było zrobione źle albo z opóźnieniem? Z sobie znanych powodów inwestor do tej pory nie opłacił jedynie dwóch ostatnich faktur. Tłumaczenie, że już po podpisaniu protokołów i po zaksięgowaniu faktur przeprowadził inwentaryzację i wówczas wykrył nieprawidłowości, jest absurdalne - kończy Schwertner.

Czytaj także:
"Tego nie można tak po prostu nabyć". Komentator mówi o szczególnej umiejętności Świątek

Komentarze (0)