Wiktoria Azarenka w spotkaniu II rundy US Open okazała się lepsza od Marty Kostiuk, wygrywając 6:2, 6:3. Jeszcze przed meczem było wiadomo, że atmosfera może być napięta. Wszystko ze względu na wojnę toczącą się w Ukrainie. Po zakończeniu starcia Kostiuk nie podała ręki Azarence. Obie zawodniczki stuknęły się tylko rakietami. Kostiuk nie miała ochoty patrzeć w stronę rywalki. Na konferencji prasowej powiedziała, dlaczego tak się zachowała.
- Żaden z zawodników pochodzących z Białorusi i Rosji nie potępił publicznie działań wojennych przeciwko Ukrainie. Poprzez ten gest wyraziłam sprzeciw wobec takiej postawy - przyznała Marta Kostiuk na konferencji prasowej po meczu z Azarenką.
- Z niektórymi z nich miałam kiedyś dobre relacje, ale po wybuchu wojny przestali się do mnie odzywać i unikają mnie. Boli mnie również to, że oni mają wielu fanów, którzy podziwiają ich i popierają - dodała.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tenisiści czy piłkarze? Jest forma!
Na konferencji prasowej Kostiuk powiedziała również, że jest sfrustrowana, iż Azarenka nie wykorzystała swoich wpływowych pozycji zarówno jako sportowa gwiazda na Białorusi, jak i jako członek Rady Graczy WTA, aby okazać wsparcie dla Ukrainy.
- Niemal co tydzień spotykamy się na kortach z Azarenką. Mogłybyśmy spróbować naprawić nasze stosunki. Myślę, że to ważny temat i należy się tym zająć - podkreśliła Ukrainka.
Mocne słowa Kostiuk padły także na temat propozycji dla Azarenki, która dotyczyła gry w imprezie charytatywnej "Tenis dla pokoju", gdzie Amerykanie zbierali pieniądze dla Ukrainy. Kostiuk stwierdziła, że nie mogłaby stanąć na korcie w takim wydarzeniu naprzeciwko zawodniczki z Białorusi lub Rosji. Ostatecznie Azarenka nie wzięła udziału w tej imprezie, ale niesmak pozostał.
- Wyobraź sobie, że trwa II wojna światowa i jest zbiórka pieniędzy dla Żydów, a niemiecki gracz chce tam grać - zakończyła rozgoryczona Kostiuk.
Czytaj także:
Doigrał się. Kyrgios ukarany za skandaliczne zachowanie podczas US Open