- Szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że będę w drugim tygodniu Wimbledonu, a zwłaszcza w finale - powiedziała reprezentantka Kazachstanu na konferencji prasowej. Ale Jeleny Rybakiny mogło nie być nawet na starcie. Uratowało ją to, że cztery lata temu zmieniła obywatelstwo. 23-latka może zostać drugą z rzędu tenisistką urodzoną w Moskwie, która zdobędzie wielkoszlemowy tytuł dla innego kraju niż Rosja. Poprzednią była Sofia Kenin, mistrzyni Australian Open 2020.
Historie Kenin i Rybakiny znacznie się jednak od siebie różnią. Za przeprowadzkę Sofii do Stanów Zjednoczonych stali jej rodzice, Jelena sama natomiast decydowała o swoim losie. Jedną z jej pierwszych trenerek była Jewgienija Liniecka - niegdyś 35. rakieta świata. Swoją drogą, kolejna tenisistka urodzona w Moskwie, a następnie grająca pod inną flagą (w tym przypadku Izraela). To właśnie Liniecka ciekawie opowiada o trudach z jakimi mierzyła się Rybakina jeszcze jako Rosjanka.
- Jej ojciec nie miał pieniędzy. Jelena świetnie grała, ale nie było środków na finansowanie jej kariery. Znaleźli potencjalnego sponsora, który chciał opłacać tylko jej podróże na turnieje. Dał warunek - ktoś musiał ją zweryfikować. Zrobiłam to - wspomina była trenerka w rozmowie z Tennisnyi Rai. Następnie sama odpłatnie udostępniła Rybakinie korty treningowe i sparingpartnerów. - W tej historii nie ma nic o Rosyjskim Związku Tenisowym - zauważa dziennikarz. - Dlatego Jelena gra teraz dla Kazachstanu - odpowiada Liniecka.
To nie jest piąty sort
Kazachstan od lat podbiera utalentowanych tenisistów Rosji, wabiąc ich pieniędzmi i o wiele lepszymi warunkami do treningów (więcej TUTAJ). Tak to wygląda od lat. Niektórzy, jak Jarosława Szwiedowa, mistrzyni Wimbledonu i US Open w grze podwójnej, zakończyli kariery, niektórzy, jak Rybakina, są aktualnie u ich szczytu, a są też tacy jak 21-letni Timofiej Skatow, którym dopiero wróży się duże sukcesy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Miss Euro 2012 zmieniła wygląd. Nie poznasz jej!
Myli się ten, kto uważa, że Kazachowie ściągają do siebie piąty sort rosyjskich tenisistów. Zmiana barw i idąca za tym poprawa warunków pozwalają na eksplozję talentu i nierzadko zdarza się, że naturalizowani tenisiści grają na tym samym poziomie co pierwszorzędni reprezentanci Rosji. W bezpośrednich meczach czasem ich nawet pokonują.
Rybakina odcina się od Rosji. Potępia jej wojenne działania, a sama zerwała więzi z dawną ojczyzną. - Tak, urodziłam się w Rosji, ale reprezentuję inny kraj. Nie spędzam czasu w Rosji, trenuję na Słowacji, także w Dubaju i ciągle podróżuję - tłumaczyła na konferencji prasowej po zwycięstwie w półfinale Wimbledonu.
Gotowość na 100 procent? Nie potrzeba aż tyle
Życiowy sukces Rybakiny zastał ją w dość zaskakującym momencie. W turniejach podprowadzających pod Wimbledon wygrała tylko jedno z trzech spotkań. Optymizmu było jak na lekarstwo, zwłaszcza, że niemal od samego początku trwający sezon nie układał się tak, jakby sobie tego życzyła. Zmagała się z drobnymi urazami, ciężko przeszła zakażenie koronawirusem, zbyt osłabiona zdecydowała się na powrót do rywalizacji. Do Wimbledonu przystąpiła z bilansem 21 zwycięstw i 12 porażek w 2022 roku.
Stefano Vukov, chorwacki szkoleniowiec Rybakiny, wiedział jednak jak przekuć trudniejszy moment w coś wartościowego. - Trener powiedział mi, że nie muszę czekać, aż będę w doskonałej kondycji. Musiałam wygrać bez względu na to, jak się czułam. To kwestia doskonalenia się. Teraz, po tym czasie, rozumiem pewne rzeczy. Nie muszę być w najlepszej kondycji, aby zajść daleko w turniejach - powiedziała Rybakina na konferencji prasowej.
Współpraca pomiędzy Rybakiną a Vukovem układa się bardzo dobrze. Współpracują ze sobą od lat i pod tym względem należą do najwytrwalszych w kobiecych rozgrywkach. Jak mówi sam trener, doskonale wie, jakie przyciski nacisnąć, żeby wpłynąć na podopieczną.
Serwis kluczem do sukcesu
Na razie wszystko układa się po myśli Rybakiny. To, jak zaprezentowała się w półfinale z Simoną Halep, każe się dwa razy zastanowić, zanim postawi się ją na straconej pozycji ze względu na mniejsze doświadczenia w meczach o dużą stawkę. Zdaniem wielu, był to najlepszy mecz Kazaszki w całym turnieju. A przypomnijmy, nigdy wcześniej nie zaszła w Wielkim Szlemie dalej niż do ćwierćfinału.
Czego spodziewają się eksperci po finałowym pojedynku z Ons Jabeur? Za niezbędne uważają skuteczne serwowanie Rybakiny. Pierwsze odbicia to mocna strona 23-latki, jednak im dłużej będą trwać wymiany, tym szybciej będą wzrastać szanse przeciwniczki. - Jeśli Jabuer uda się dobrze returnować, jej magia zajmie się resztą - napisali w swojej analizie dziennikarze Punto de Break. Rybakina potrzebuje więc szybkich rozwiązań i chłodnej głowy. Na tych polach jest w stanie wywalczyć sobie decydującą o zwycięstwie przewagę.
Czy przewidywania się potwierdzą? O tym przekonamy się sobotniego popołudnia. Finał singla kobiet zaplanowano na godzinę 15 polskiego czasu. Relację live z tego spotkania przeprowadzi oczywiście portal WP SportoweFakty.
Zobacz też:
Radwańska zagra ze Świątek na igrzyskach?! "Kusi bardzo"