Już sam awans do głównej drabinki tegorocznej edycji Wimbledonu był dla Mai Chwalińskiej sporym sukcesem. Po przejściu trzystopniowych kwalifikacji w końcu przyszła pora na jej wyczekiwany wielkoszlemowy debiut.
Losowanie pozostawiało wiele do życzenia, ponieważ Polka trafiła na Katerinę Siniakovą, która w deblu wraz z Barborą Krejcikovą zdobyła m.in. cztery tytuły wielkoszlemowe (Roland Garros 2018 i 2021, Wimbledon 2018, Australian Open 2022) - więcej przeczytasz TUTAJ.
Maja Chwalińska spodziewała się więc, że już na pierwszym etapie nie będzie łatwo. - Wylosowałam Siniakovą, która świetnie spisuje się nie tylko w singlu, ale i jest jedną z najlepszych deblistek świata. Jedyne co mogę i chcę zrobić, to zagrać jak najlepsze spotkanie i być może postarać się o niespodziankę, a przede wszystkim chcę się nacieszyć tą chwilą - mówiła tenisistka LOTOS PZT Team, cytowana przez itftennis.com.
ZOBACZ WIDEO: Spójrz na ten taniec Ronaldo. Nagranie niesie się po sieci
Kapitalny debiut
Jak zapowiadała, tak zrobiła. Rówieśniczka Igi Świątek pokonała Czeszkę w dwóch setach, a w pierwszym nie dała swojej rywalce ani jednego gema! W późniejszej części spotkania nie było już tak łatwo, ale ostatecznie Polka w najważniejszym momencie przełamała Siniakovą i zamknęła mecz.
Nie dość, że Maja Chwalińska w poniedziałek zadebiutowała w wielkoszlemowym turnieju, to już może cieszyć się z pierwszego triumfu. A przecież po ubiegłorocznej edycji Wimbledonu zawiesiła zawodową karierę.
Sport poszedł na bok
Wszystko przez depresję, z którą walczyła od 2019 roku. Sama nie wiedziała nawet w pewnym momencie, czy kiedykolwiek wróci na kort.
- Na początku trudno mi było nawet wyjść z domu, więc to nie była dobra sytuacja. Spędziłam czas z rodzicami i przyjaciółmi, co mi bardzo pomogło. Czułam wsparcie ludzi, których miałam wokół siebie. Nie wywierali na mnie żadnej presji. Po prostu chcieli, abym była szczęśliwa - przyznała 20-letnia tenisistka.
- Nie rozmawialiśmy nawet o tenisie, ponieważ wiedzieli, że jeśli będę chciała wrócić, to zrobię to. Po około trzech miesiącach postanowiłam ponownie spróbować grać w tenisa. Po wyjściu na kort pomyślałam, że może mogłabym zacząć trenować i zobaczymy, co z tego wyjdzie - dodała.
Maja Chwalińska wróciła do gry w świetnym stylu. Polka sprawiła sensację w pierwszej rundzie Wimbledonu i już wkrótce zmierzy się z nie lada wyzwaniem. Jej kolejną rywalką w prestiżowej imprezie będzie bowiem zajmująca 36. miejsce w rankingu WTA Alison Riske.
Zobacz też:
Kolejna Polka zadebiutuje w Wimbledonie. Rywalka dwa razy rozstawała się z tenisem
Tak może wyglądać droga Igi Świątek do finału