Polska tenisistka nie spuszcza z tonu. W sobotę zagrała w finale Rolanda Garrosa i znów spisała się rewelacyjnie. Iga Świątek pokonała Cori Gauff w dwóch setach (6:1, 6:3).
Polka jest zdecydowaną liderką rankingu WTA. Jest niepokonana od 35 meczów, co sprawia, że jest najlepszą zawodniczką w XXI wieku pod tym kątem.
- Moim celem było pokazanie, że turniej, który wygrałam dwa lata temu, nie był dziełem przypadku, czymś jednorazowym. Jestem z siebie i całego zespołu bardzo dumna, że udało nam się ponownie wygrać taki turniej. To wielka sprawa. Mój obecny ranking w WTA przerósł nasze oczekiwania - powiedziała Polka na konferencji prasowej, która odbyła się w Lublinie.
ZOBACZ WIDEO: Legenda polskiego kolarstwa przestrzega przed Rosjanami! "Będzie wielka tragedia"
Prowadzący Bożydar Iwanow zapytał Świątek o plany wakacyjne. Tenisistka odpowiedziała, że na razie czas spędza w domu, przygotowuje się powoli do kolejnych startów (turniej docelowy to Wimbledon). Jak sama przyznała, energia ją roznosi, dlatego... po powrocie wysprzątała pół domu.
- Dwa dni nie trenowałam i już... roznosi mnie energia! Wysprzątałam pół domu w godzinę, bo tak jestem przyzwyczajona do wysiłku i ruchu, więc szukam sobie innych wyzwań - mówiła z uśmiechem na twarzy.
- W kwietniu wyjechałem z domu i wróciłam dopiero w poniedziałek, dlatego będę teraz korzystała z tego czasu. Chcę znów spróbować polskiego jedzenia. Spokojnie przygotowuję się do Wimbledonu. Później pomyślę o czymś więcej, może plaża, może jezioro na łódce? Nie mam jeszcze sprecyzowanych planów - podkreśliła.
- Ostatnie miesiące były bardzo intensywne i przez najbliższych kilka dni nie będę dotykać rakiety. Jeszcze nie podjęliśmy decyzji ws. występu w turnieju w Berlinie - zaznaczyła Iga Świątek.
Wimbledon odbędzie się w dniach 27 czerwca - 10 lipca. Wystartować ma aż 128 tenisistek. Warto przypomnieć, że w Londynie nie wystartują rosyjscy zawodnicy, stąd decyzją władz ATP i WTA Wimbledon nie będzie w tym roku uwzględniany w rankingach tych organizacji.
Czytaj także:
> Wieczorne granie w Walencji. Dwa sety Mai Chwalińskiej
> Jeden awansował, reszta musi czekać. W Den Bosch rządził deszcz