Pokonany faworyt bardzo się spieszył. Tak próbował zaskoczyć dziennikarzy

Getty Images /  Andy Cheung / Na zdjęciu: Stefanos Tsitsipas
Getty Images / Andy Cheung / Na zdjęciu: Stefanos Tsitsipas

Jedna z najmniej typowych konferencji prasowych w tegorocznym Rolandzie Garrosie. Stefanos Tsitsipas przyszedł na nią jeszcze rozgrzany i ociekający potem prawie bezpośrednio po meczu.

Dotarcie, po ostatniej piłce, z kortu do sali konferencyjnej, zajęło Grekowi dokładnie cztery minuty. Stefanos Tsitsipas nie chciał płacić kary za opuszczenie obowiązkowej konferencji, chciał odhaczyć ją jak najwcześniej, być może jeszcze zanim wszyscy zainteresowani dziennikarze zejdą z trybun.

W efekcie Tsitsipas odpowiadał na pytania dziennikarzy jeszcze rozgrzany i ociekający potem. Zresztą Grek zachował się tak nie po raz pierwszy po przegranym meczu.

Rozstawiony z numerem czwartym tenisista miał problemy od początku tegorocznego Rolanda Garrosa. Z trzema przeciwnikami jakoś sobie poradził, ale w poniedziałek został wyeliminowany. Pogomcą Stefanosta Tsitsipasa okazał się Holger Rune, a mecz zakończył się po czterech setach.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nie wierzyli, że mu się uda. Polski minister sportu zrobił show!

- Rozegrałem ten mecz źle strategicznie. Oddałem przeciwnikowi zbyt wiele prostych punktów, nie dałem sobie szansy na podjęcie rywalizacji - mówił Tsitsipas na ekspresowej konferencji prasowej.

- W ostatnich kilku dniach byłem bardzo zdenerwowany i trudno mi było odnaleźć rytm. Czułem, że spadam w przepaść, ale nie mogłem tego powstrzymać. W pewnym momencie powinienem zmienić sposób gry, ale byłem uparty i to śmieszne - dodaje zawodnik uznawany przed meczem za faworyta.

Czytaj także: Eksperci starali się wytłumaczyć porażkę Huberta Hurkacza. "Zabrakło skupienia"
Czytaj także: Iga Świątek skomentowała mecz z Chinką

Komentarze (0)