Steve Simon, dyrektor wykonawczy WTA, popiera pomysł dot. nieprzyznawania punktów za awanse do poszczególnych rund Wimbledonu. Potwierdza tym samym doniesienia mediów z ostatnich miesięcy. Simon potępia działania organizatorów słynnego turnieju, którzy wykluczyli z rywalizacji reprezentantów Rosji i Białorusi w związku z działaniami wojennymi, które oba państwa prowadzą w Ukrainie.
Głos dyrektora wykonawczego WTA waży sporo, ale jeszcze niczego nie przesądza. Pod wnioskiem o nieuwzględnianiu rezultatów Wimbledonu w rankingu musi się podpisać zarząd. Pomysł muszą również poprzeć zawodnicy.
Nie ma jednak wątpliwości, że Simon będzie także wywierał nacisk na władze ATP, które zarządzają rozgrywkami mężczyzn. To on może sprawić, że punkty nie będą przyznawane zarówno w turnieju żeńskim, jak i męskim.
Obecnie sprawa Wimbledonu odbija się szerokim echem w światowych mediach. Dywagacji o punktach nie ma w przypadku innych turniejów w Wielkiej Brytanii, z których zostali wykluczeni Rosjanie i Białorusini.
To pokłosie faktu, że w tym samym czasie będą się odbywać inne imprezy, na których rosyjscy i białoruscy tenisiści bez problemu mogą rywalizować. Tym samym brytyjskie turnieje poza Wimbledonem na pewno będą punktowane.
Przypomnijmy, że za zwycięstwo w Wimbledonie triumfator i triumfatorka otrzymują 2000 punktów, natomiast finalistka 1300, a finalista 1200. W przypadku potwierdzenia decyzji o nieprzyznawaniu punktów zawodnikom i zawodniczkom, pozostanie im rywalizacja tylko o nagrody finansowe.
Czytaj także:
Wielki powrót był blisko. Super tie break rozstrzygnął mecz Katarzyny Piter
ZOBACZ WIDEO: Myślisz, że masz zły dzień? To spróbuj przebić tego kolarza