Redakcja PZTS: Docierając do 1/8 finału prestiżowego Singapore Smash zdobyłeś 175 punktów. Dzięki temu znacząco poprawisz dotychczasowe najlepsze 58. miejsce na liście międzynarodowej federacji.
Miłosz Redzimski: To ważne, abym piął się w seniorskim rankingu, chociaż oczywiście to nie jest priorytetem. Jeśli będę coraz lepiej grał, wygrywał mecze w wielkich zawodach, automatycznie przesunę się na liście światowej. Mam nadzieję, że wkrótce będę na tyle wysoko, by kwalifikować się do imprez rangi Champions. Występuje w nich tylko 32 zawodników. Dla mnie byłaby to idealna okazja mierzyć się regularnie z najlepszymi Azjatami i Europejczykami.
W karierze pokonałeś już takie gwiazdy, jak m.in. Niemcy Timo Boll i Dimitrij Ovtcharov oraz Szwed Truls Moregard i Francuz Felix Lebrun.
Cieszą zwycięstwa nad europejską czołówką, zarówno starszego, jak i młodego pokolenia. Ale wciąż nie ze wszystkimi miałem okazję rywalizować. W singapurskiej stolicy przegrałem mecz o ćwierćfinał z kolejnym reprezentantem Niemiec Patrickiem Franziską, z którym wcześniej nie spotkałem się nie tylko w oficjalnej grze, ale nawet na treningu. Rundę wcześniej mogłem trafić na Słoweńca Darko Jorgicia, z którym trenowałem w Saarbruecken, lecz wciąż czekam na pierwszy pojedynek w turnieju.
Dlaczego nie trenowałeś z Franziską? Podobnie jak Jorgić na co dzień występuje w drużynie FC Saarbruecken, triumfatorze dwóch ostatnich edycji Ligi Mistrzów. Dodam, że na liście ITTF Franziska jest 8., a Jorgić 11.
Franziska gra w barwach Saarbruecken od blisko 10 lat, ale okazuje się, że regularnie trenuje również w ośrodku w Duesseldorfie. Borussia jest największym rywalem jego klubu, ale w tenisie stołowym często trenuje się ze sobą, by za chwilę stanąć po drugiej stronie siateczki. Kilka razy byłem na zgrupowaniach w Saarbruecken, ale wtedy nie było Franziski.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak przyszedł do poprawczaka. Straszne, jak zareagował jeden z chłopców
W 2025 roku zająłeś lokaty 9-16 w WTT Star Contender w Katarze i wspomnianym Grand Smash w Singapurze. W tych drugich zawodach musiałeś startować w eliminacjach.
Niekiedy ma to swoje plusy, bowiem grając od rundy wstępnej mam możliwość „poczuć” stoły, piłeczki, halę itp. W naszym sporcie jest to bardzo ważne, bowiem inny sprzęt mamy zazwyczaj w Lotto Superlidze, zawodach europejskich i turniejach azjatyckich. W ośrodku w Grodzisku Mazowieckim, gdzie na stałe trenuję, dysponujemy stołami różnych producentów, jednak niekiedy zdarza się, że trzeba specjalnie sprowadzać jeszcze innej firmy, by móc potrenować przed konkretnym spotkaniem. Tak było przed pierwszym ćwierćfinałem Ligi Mistrzów w Austrii. Trener Paweł Fertikowski pożyczył z Rzeszowa stoły, na jakich gra nasz rywal Solex-Consult Wiener Neustadt.
Jakie były korzyści sportowe, skoro bardzo wyraźnie wygrałeś po 3:0 z Luksemburczykiem Mladenovicem, Meksykaninem Madridem i Shahem z Indii?
Po fakcie możemy mówić, że miałem łatwą drogę w eliminacjach, bo grałem dobrze i nie straciłem seta. Ale mogłem trafić na przykład kogoś z Chin i byłoby znacznie trudniej. Tym razem miałem sporo szczęścia w losowaniu drogi do głównej drabinki.
Wracamy do rankingu… Awans sprawi, że będziesz rozstawiany nie tylko w Star Contenderach, ale również w Smash.
To wróćmy też do losowania. Wspomniany Darko Jorgić oczywiście zaczyna od turnieju głównego i był faworytem spotkania z Iulianem Chiritą. Obserwowałem ich grę z uwagi na to, że zwycięzca miał być moim rywalem w 1/16 finału. Jorgić prowadził 2:0 i sądziłem, że zgodnie z przewidywaniami sięgnie po zwycięstwo. Tymczasem zaczął popełniać coraz więcej błędów, chyba miał też kłopoty z koncentracją i niespodziewanie przegrał z rumuńskim zawodnikiem. Może dlatego, że to był jego pierwszy mecz w Singapore Smash 2025, a dla Chirity już czwarty. Wydaje mi się, że Słoweniec jednak nie zdążył dostosować się do warunków.