Grał w Bayernie, oskarżali go o wyłudzenie pieniędzy. Co dzisiaj robi Sławomir Wojciechowski?

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Sławomir Wojciechowski wielkiej kariery w Bayernie nie zrobił. Miał jednak okazję poznać atmosferę tego czołowego klubu w Europie i zaprzyjaźnić się z największymi gwiazdami futbolu, z Mehmetem Schollem na czele.

W tym artykule dowiesz się o:

1
/ 8

Kiedy Robert Lewandowski przechodził z Borussii Dortmund do Bayernu Monachium w 2014 roku mówił o tym cały świat. Dziś to najjaśniejsza postać niemieckiego giganta, prawdziwa gwiazda, król strzelców ostatniego sezonu Bundesligi.

"Lewy" nie był pierwszym Polakiem w bawarskim klubie. W 2000 roku w Bayernie doceniono talent Sławomira Wojciechowskiego i kupiono go z FC Aarau za ponad milion marek. Dla piłkarza ta przygoda nie była jednak udana. W zrobieniu kariery w Monachium przeszkodziły mu przede wszystkim kontuzje.

Na kolejnych stronach przypomnimy historię piłkarza, który dziś jest pamiętany przede wszystkim jako "były piłkarz Bayernu".

2
/ 8
Fot. MARIUSZ KRACZANIEC / AGENCJA PRZEGLAD SPORTOWY/ NEWSPIX.PL
Fot. MARIUSZ KRACZANIEC / AGENCJA PRZEGLAD SPORTOWY/ NEWSPIX.PL

Wojciechowski pierwsze kroki w futbolu stawiał w Lechii Gdańsk. W pierwszej drużynie zadebiutował w sezonie 1988/89, gdy zespół grał w drugiej lidze. W meczu z GKS Bełchatów na boisku pojawił się 60. minucie. Miał wtedy zaledwie 15 lat, 7 miesięcy i 23 dni.

Piłkarz te czasy wspomina bardzo miło, choć w klubie się wtedy nie przelewało. - W klubie nie było za wesoło pod względem finansów, ale byliśmy młodzi i aż tak bardzo nas to nie dotykało, jak zawodników, którzy mieli rodziny - opowiadał (za lechiahistoria.pl).

Twierdził, że zasługiwał na grę, nawet jeśli był jeszcze niepełnoletni. - Żaden z nas nie dostał wtedy szansy na wyrost, każdy z nas zasługiwał, każdy był reprezentantem Polski juniorów. Zresztą jak oglądam stare gazety, często nie ma mnie w składzie, bo byłem na zgrupowaniu kadry do lat 16, 17 czy 18 - zaznaczył.

W 1993 roku z Lechii wykupił go Zawisza Bydgoszcz. Dla wielu było to ogromnym zaskoczeniem, bo o Wojciechowskiego starała się również Legia Warszawa.

3
/ 8
Fot. CZESLAW MIL ALIAS KUBIAK / NEWSPIX.PL
Fot. CZESLAW MIL ALIAS KUBIAK / NEWSPIX.PL

Dlaczego Wojciechowski wybrał Zawiszę zamiast Legii? - Dla mnie nie tylko klub i warunki się liczyły. W Zawiszy, wówczas klubie ekstraklasy, trenerem był Bogusław Kaczmarek. Wychowywał mnie na boisku od 12. roku życia i miałem do niego ogromne zaufanie - tłumaczył "Gazecie Pomorskiej".

W ekipie z Bydgoszczy długo nie zabawił. Zawisza spadł do drugiej ligi, a Wojciechowski przeniósł się do GKS Katowice. Był to wówczas czołowy zespół klub, który grał w europejskich pucharach. Sportowiec bardzo dobrze wspomina ten czas.

Dobre występy w "Gieksie" zaowocowały powołaniem do reprezentacji. W 1997 roku wychowanek Lechii zagrał czterokrotnie z orzełkiem na piersi i na tym jego licznik się zatrzymał.

4
/ 8
Fot. WOJCIECH FIGURSKI / 058sport.pl/NEWSPIX.PL
Fot. WOJCIECH FIGURSKI / 058sport.pl/NEWSPIX.PL

Wojciechowski na boisku słynął z kapitalnie wykonywanych rzutów wolnych. To nie wzięło się z znikąd. - Po każdym treningu zostawałem i wykonywałem po 100-120 rzutów wolnych, a czasami pewnie i więcej. Ta powtarzalność była po prostu moją metodą. To była ciężka praca poparta możliwościami i talentem do wykonywania tego elementu gry - zdradził w wywiadzie dla gkskatowice.eu.

W 1998 roku Wojciechowski postanowił zrobić kolejny krok w swojej karierze i wyjechał do Szwajcarii, gdzie grał w barwach FC Aarau. - Wybrałem Aarau, bo miał dobrą opinię wśród piłkarzy, również polskich. Wcześniej grali w Aarau m.in. Komornicki, Skrzypczak czy Citko, którzy przetarli mi drogę - wyjaśniał "Gazecie Pomorskiej".

Za granicą Wojciechowski radził sobie bardzo dobrze. Rok później dostał ofertę z Bayernu Monachium, która była spełnieniem jego marzeń. Pech chciał, że już na testy pojechał kontuzjowany.

5
/ 8
Fot. WOJCIECH FIGURSKI / NEWSPIX.PL
Fot. WOJCIECH FIGURSKI / NEWSPIX.PL

Wojciechowski na testach w Bayernie miał problemy z pachwinami. - Nadawałem się tylko na operację, a nie do gry. Ale menedżer FC Aarau przekonał mnie, abym zagryzł zęby i spróbował. W Bayernie na którymś z treningów zauważyli, że coś jest nie tak, że próbuje zamaskować uraz. Mimo to podpisano ze mną kontrakt - wspominał (za weszło.com).

W Monachium wiązano z Polakiem wielkie nadzieje. - Ludzie mówią, że to dzięki Ottmarowi Hitzfeldowi (trener - red.) znalazłem się w Bayernie. Nie sądzę też, żeby miał taką moc, by wydawać pieniądze na zawodnika, w którego nie wierzy. Zapłacili za mnie dwa czy trzy miliony marek, jakieś pieniądze też zarabiałem, czyli jednak nadzieje ze mną wiązano. Ale nie udźwignąłem tego - przyznał.

A wszystko przez problemy z kontuzjami (pachwiny, zerwane więzadła w kostce). W sumie Wojciechowski zagrał w Bayernie w 7 meczach: trzech Bundesligi (64 minuty, 1 gol), dwóch Pucharu Niemiec (21 minut), jednym Ligi Mistrzów (90 minut) i finale Pucharu Ligi (90 minut). W 2001 roku wrócił do Aarau.

6
/ 8
Fot. Wojciech Figurski/Newspix
Fot. Wojciech Figurski/Newspix

Mimo niepowodzenia Wojciechowski bardzo dobrze wspomina przygodę z Bayernem. To tam pierwszy raz zobaczył, co to znaczy profesjonalizm w futbolu. - Pod względem organizacyjnym był ogromny przeskok. Mieliśmy tam wszystko i boiska, i stadiony, a w Katowicach zdarzało się jeszcze, że w okresie jesiennym grało się na błocie, bo trawy było mało. W Niemczech natomiast były podgrzewane płyty, doskonałe warunki i świetne zaplecze - baseny, siłownie - zaznaczał w rozmowie z gkskatowice.eu.

W Monachium Wojciechowski najbliżej trzymał się z największymi gwiazdami, m.in. Mehmetem Schollem. - Spędzałem z nim sporo czasu w klubie, bo też często łapał kontuzje i potem razem się rehabilitowaliśmy lub biegaliśmy po lesie. Dobry kontakt miałem też z Michaelem Tarnatem, bo jesteśmy do siebie podobni, obaj biliśmy wolne i niektórzy nas mylili - przyznał na weszlo.com.

Po 15 meczach w Aarau Wojciechowski postanowił wrócić do kraju. Grał w RKS Radomsko, Lechii i Olimpii Grudziądz. W międzyczasie zaliczył jeszcze krótki epizod w niemieckiej Viktorii Kolonia. Karierę zakończył w 2009 roku.

7
/ 8
Fot. Wojciech Figurski/Newspix
Fot. Wojciech Figurski/Newspix

Po zakończeniu kariery Wojciechowski zajął się szkoleniem młodzieży w Akademii Pomorskiej. W 2012 roku jego wizerunek został mocno nadszarpnięty, kiedy oskarżono go o wyłudzenie od trzech osób w sumie 2350 zł na organizację sportowego obozu, który nigdy się nie odbył.

Piłkarz nigdy do winy się nie przyznał. Denerwował się również, gdy mówiono, że się ukrywa przed wymiarem sprawiedliwości. - Zarzuty prezentowane w ostatnich dniach są absolutnie nieprawdziwe. Nie ukrywałem się, mam stały adres zameldowania, bywam na imprezach, a na siłowni ćwiczę razem z policjantami. Proszę więc nie zamazywać mi oczu i podawać pełne nazwisko - wściekał się w rozmowie z trojmiasto.pl.

Po latach żałował, że komentował tę sprawę w mediach. - Dziś postąpiłbym inaczej. Na pewno zachowałbym spokój, bo nie tylko mnie takie rzeczy się przydarzyły. Ciężko nie reagować, kiedy pojawiają się takie pomówienia, ale czasem naprawdę lepiej się wyłączyć, żeby ominąć ten stres. Pierwsze dni, a może nawet cały tydzień, miałem wyjęte z życia - przyznał w wywiadzie dla weszlo.com.

Cała sprawa zakończyła się po cichu już bez udziału mediów.

8
/ 8
Fot. MICHAL CHWIEDUK / FOKUSMEDIA / NEWSPIX.PL
Fot. MICHAL CHWIEDUK / FOKUSMEDIA / NEWSPIX.PL

Obecnie Wojciechowski prowadzi spokojnie życie. Pracuje w Akademii Lechii Gdańsk i jest wciąż aktywny sportowo (gra m.in. w oldbojach Lechii).

- Bez ćwiczeń zaczyna mnie wszystko boleć i zaczynam się źle czuć. Myślę, że ma to podłoże bardziej psychiczne niż fizyczne, bo trochę odpoczynku nie powinno nikomu zaszkodzić. Jestem zmuszony do tego, by być aktywnym cały czas - stwierdził (za gkskatowice.eu).

Ostatnio publicznie Wojciechowskiego można było zobaczyć na meczu polskiej reprezentacji z Holandią w Gdańsku (patrz foto).

Opracował PS

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (5)
avatar
Vitalog
6.06.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Lechista zagrał w Bayernie...Nieźle. Duży sukces jak na świat. Ciekawe, gdzie by zajechał gdyby nie kontuzje...  Pozdrawiam z Gdańska.  
avatar
Maciek Mks Olimpia Bartosik
6.06.2016
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Miałem przyjemność 2011 grać na turnieju Oldboyów w Hamburgu przeciwko panu Sławkowi. Jako że w przeszłości byłem bramkarzem ale IV ligowym, to powiem wam jedno, nikt nie zrobił na mnie tak dob Czytaj całość
Krotoszyn
6.06.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Przeczytałem kiepski artykuł, naciągnięto mnie na klikanie reklam, co teraz zrobię ? Zamknę stronę sportowefakty.wp.pl.  
avatar
palec manchester
5.06.2016
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Długi sezon 88-99 ciężko utrzymać formę.  
avatar
Gandalf.77
5.06.2016
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Pamietam Slawka niestety niespełniony talent jakich wielu w piłce i w sporcie