Joanna Jędrzejczyk wspięła się na szczyt w światowym MMA. Polka - odkąd została mistrzynią UFC w kategorii słomkowej - cieszy się wielką popularnością. Na rynek trafiła jej pierwsza biografia.
Historia fighterki została napisana przez Przemysława Osiaka i zatytułowana jest "Wojowniczka". Poznaliśmy pierwsze fragmenty książki. Okazuje się, że Jędrzejczyk nie była dziewczyną, która rwała się do bójek.
- Z nikim się nie biłam. A nie, przepraszam! Przypomniały mi się ustawki z sąsiadką z dołu. Na podwórku rosły wierzby. Rwałyśmy gałęzie, chowałyśmy się z boku bloku i okładałyśmy się tymi witkami przez kilka minut. Ustawka nie miała głębokich motywów. Chyba chciałyśmy się wyżyć. Po walce byłyśmy pogodzone i wracałyśmy do grzecznej zabawy - opowiada "JJ" w książce.
Jędrzejczyk była jednocześnie bardzo "charakterna". Mistrzyni UFC nie lubiła, gdy ktoś grał jej na nerwach. Tak było w gimnazjum z chłopakami, którzy dziewczynom głośno gwizdali do ucha. Przyszła sportsmenka była na tyle zawzięta, że postanowiła się na nich odegrać.
- Uczyłam się gwizdać przez całą Wielkanoc. Szło mi raczej słabo. Próbowałam układać język na różne sposoby, jak robiła to siostra, która chodziła do logopedy, a on kazał jej robić z języka rurki, literki i nie wiadomo co jeszcze. Wróciłam do szkoły po świętach. Czekałam, aż któryś matoł to zrobi. W końcu jeden zagwizdał dziewczynie do ucha. Przybił piątki z kolegami i cieszył się, że znów nas załatwił. Podeszłam do niego i gwizdnęłam tak, że prawie ogłuchł.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: genialna bramka z połowy boiska. Padła w IV lidze!