"Butelki rozbijane na głowach". Polski piłkarz brał udział w "ustawce"

Newspix / MAREK BICZYK - AGENCJA PRZEGLAD SPORTOWY
Newspix / MAREK BICZYK - AGENCJA PRZEGLAD SPORTOWY

Artur Bugaj zakończył karierę w 2006 roku. Dziś prowadzi własną firmę transportową i chociaż z futbolem ma niewiele wspólnego, to wciąż ma o czym opowiadać.

W tym artykule dowiesz się o:

W rozmowie z weszlo.com Artur Bugaj (były zawodnik takich klubów jak Pogoń Szczecin, Amica Wronki, Groclin, ŁKS Łódź czy Lech) wspomniał wyjazd z poznańskim zespołem na obóz treningowy w Trzciance. Jednej nocy piłkarze dostali wolne od trenera, więc poszli na imprezę do dyskoteki. Ich "wyprawa" zakończyła się ogromną bójką.

- Tubylcom niezbyt się podobało, że tańczymy z miejscowymi dziewczynami. Od słowa do słowa, wyszliśmy na zewnątrz, wywiązała się ogólna bójka, dosyć poważna. Jak wioska na wioskę, jak banda na bandę, ustawka, butelki na głowach rozbijane - wspomina emerytowany sportowiec, który w Lechu grał w latach 2001-2002.

To nie koniec. "Bugi" pamięta, że mało brakowało, a znokautowałby jednego ze swoich kolegów z drużyny.

- Parking żużlowy, w jednym momencie zrobiło się tyle kurzu, że nie widzieliśmy dokładnie, z kim się bijemy. Raz w ostatniej chwili wyhamowałem - dostałby ode mnie Błażej Telichowski (śmiech). Norbert Tyrajski, szafa dwa na dwa, po dwóch zabierał. Ja też zaprawiony na szczecińskich, szybko się odnalazłem - opowiada.

Bugaj z sentymentem wraca do starych czasów. Podobno w szatni był mistrzem gry w karty.

- W Groclinie Grodzisk to zawsze się ze mnie śmiali, że jestem pies ogrodnika i nigdy nie dam nikomu wygrać. Najwięcej wygrałem chyba koło dziesięciu tysięcy złotych. To najgorszy moment, można się dać nabrać, że hazard potrafi wiele dać. Najwięcej przegrałem dwa tysiące złotych i już to potraktowałem jak alarm ostrzegawczy - zdradza.

Na szczęście nigdy nie wpadł w nałóg hazardowy. Więcej problemów miał z alkoholem po zakończeniu kariery.

- Wydawało mi się już, że sobie dobrze radzę, bo pracowałem w firmie ubezpieczeniowej, szkoliłem, trenowałem, bywałem wykładowcą. Ale frustracje zacząłem topić w alkoholu. Myślałem, że to kontroluję, ale w pewnym momencie zawaliłem przez to jedną, drugą sprawę w pracy. Widziałem, że już nie można się oszukiwać - wspomina.

Dziś Bugaj prowadzi dobrze prosperujący biznes w branży transportowej.

Informacje sportowe możecie śledzić również w aplikacji WP SportoweFakty na Androida (do pobrania w Google Play) oraz iOS (do pobrania w App Store). Komfort i oszczędność czasu!

ZOBACZ #dziejesiewsporcie: 8 sekund! Tyle potrzebowała Barcelona, by strzelić gola Realowi

Źródło artykułu: