U progu nowego sezonu w biegach narciarskich Justyna Kowalczyk zapowiedziała, że kibice rzadziej będą mieli okazję do podziwiania jej podczas rywalizacji w Pucharze Świata (inauguracja odbędzie się w najbliższy weekend w fińskim Kuusamo).
Biegaczka z Kasiny Wielkiej - z powodu problemów z kolanem - zamierza skoncentrować wyłącznie na biegach techniką klasyczną. Priorytetem ma być start na 10 kilometrów klasykiem podczas przyszłorocznych mistrzostw świata oraz na 30 km podczas igrzysk olimpijskich w 2018 roku w południowokoreańskim Pjongczangu.
Kowalczyk skomentowała na Facebooku wygraną Bjoergen. Wrzuciła krótki film
- Nie da się biegać wszystkiego, więc dobrze, że wybrała starty klasykiem. Myślę, że klasykiem sobie poradzi. Justyna była, jest i będzie mocna. Ale o jej formie będziemy mogli mówić po pierwszych zawodach. A wszystko zależy od Norweżek. Jest ich tyle, że jak jedna nie wyskoczy, to inna - ocenił na łamach "Super Expressu" Józef Łuszczek, mistrz świata w biegach narciarskich z Lahti w 1978 roku.
Były reprezentant Polski podkreślił, że rywalizacja na trasach biegowych toczyć się będzie w cieniu podejrzeń o doping. Przypomnijmy, że w połowie października Norweżka Therese Johaug została przyłapana na stosowaniu sterydu anabolicznego clostebolu. Z kolei kilkanaście dni temu lekarz norweskiej kadry Petter Olberg w wywiadzie dla telewizji NRK wyjawił, że podczas lutowych MŚ juniorów w Rumunii norweskim zawodnikom podawano leki poprzez nebulizatory, ponieważ... ci skarżyli się na zanieczyszczone powietrze.
- Zamiast patrzeć na rywalizację, będziemy się zastanawiać, kto brał oraz co i ile brał. Dziwne, że to akurat w Norwegii jest tylu chorych na astmę. Co zawodnik, to astma. Jak mój dziadek miał astmę, to kasłał tak, jakby zaraz miał się udusić. Myślę, że zdrowi i chorzy powinni startować osobno - podsumował w rozmowie z "SE" Łuszczek.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: rozbił auto, skończył na dachu. A i tak... wygrał wyścig!