Młodzi narciarze otrzymali leki podczas mistrzostw świata juniorów, które w lutym 2016 roku odbywały się w rumuńskim Rasnowie. Norwegowie dostali wówczas pulmicort i atrovent. Również tym razem, tak samo jak w przypadku członków seniorskiej kadry, usprawiedliwieniem ma być swoista profilaktyka.
- W Rasnowie były specyficzne warunki klimatyczne, dużo zanieczyszczeń i tlenku węgla, a to powodowało podrażnienia. Pierwsze dni nie były jeszcze takie złe, ale potem stało się to problemem. Nie wszyscy, ale większość zawodników, miała objawy, które wymagały działania. Ich reakcje były podobne do astmatycznych. Chodziło o to, żeby te objawy zwalczyć. Mówienie, że to zdrowi zawodnicy, bo astmy nie mają, jest błędne, bo w tym momencie zdrowi nie byli i potrzebowali tych leków - powiedział przebywający wówczas z kadrą doktor Petter Olberg.
Pulmicort oraz atrovent podawano nie z inhalatorów, a z nebulizatorów, co zwiększało ich skuteczność. Właśnie to, na równi z samym faktem udostępnienia biegaczom niechorującym na astmę takich leków, wzburza szwedzkie środowisko narciarskie. - Jeśli już ktoś u nas ma astmę, to leki dostaje z inhalatorów. Nebulizator to poważniejsza sprawa, coś co można użyć przy ratowaniu osoby, która ma nagłe problemy z oddychaniem. Poza tym nie dajemy niczego takiego juniorom - powiedział szwedzki lekarz Per Andersson.
ZOBACZ WIDEO Z obozu skoczków dochodzą dobre wieści (Źródło: TVP S.A.)
{"id":"","title":""}