Adam Małysz nie ukrywa, że jest osobą ufną. A to oznacza, że często wystawia się na oszustwa. - Wielokrotnie się na tym sparzyłem. Ale nie da się tego zmienić, już taki mam charakter - przyznaje były znakomity skoczek w programie "Życie po życiu".
I opowiada o sytuacji, kiedy przyszła do niego kobieta i poprosiła o pomoc. Mówiła, że ma dziecko, które musi przejść operację. Właśnie na ten cel, jak twierdziła, potrzebowała pieniędzy.
- Wtedy budowaliśmy dom i akurat miałem przy sobie pieniądze dla pracowników. To był 2002 rok, kwota ok. 4,5 tys. zł. Nie była moją sąsiadką, ale trochę ją wcześniej znałem. Prosząc, klęczała przede mną w błocie, padał deszcz. Mówiła, że dla swojego dziecka jest w stanie oddać wszystko, że mąż pojedzie za granicę i będzie pracować. Wszyscy pracownicy stali dookoła i patrzyli. Bardzo mnie to poruszyło. Dałem jej pieniądze. Po jakimś czasie okazało się, że mnie oszukała - relacjonuje Małysz. - Wiem, że jej mąż potem przesiadywał w barach i śmiał się z tego.