W tym artykule dowiesz się o:
Timi Zajc (Słowenia)
Byłoby grubą przesadą, gdybyśmy nazwali rewelacyjnego 18-latka skoczkiem z drugiej ligi. Prawda jest jednak taka, że Zajc wciąż nie może ustabilizować swojej formy. Ostatnie konkursy w Willingen były nieco słabsze w jego wykonaniu (8. i 9. miejsce), ale stać go na fenomenalne loty, co pokazał kilka tygodni temu. Po raz pierwszy stanął na pucharowym podium (w Sapporo), potem wygrał konkurs na mamucie w Oberstdorfie. Od tamtej pory w nieco gorszej dyspozycji, co nie zmienia faktu, że może odpalić w trakcie mistrzostw. 18-latek to największa nadzieja Słoweńców.
Halvor Egner Granerud (Norwegia)
To jego zdecydowanie najlepszy sezon w karierze 23-latka. W klasyfikacji Pucharu Świata jest wyżej od bardziej utytułowanych rodaków, Andreasa Stjernena, Andersa Fannemela i Daniela Andre Tandego. Niedawno otarł się o pierwsze podium w karierze, stać go na znakomite próby, na razie głównie pojedyncze. Może być mocnym punktem nie tylko w drużynie. Podczas treningów w Innsbrucku skakał najdalej z Norwegów, w jednym z nich zajął drugie miejsce.
Killian Peier (Szwajcaria)
Helweci doczekali się skoczka, który nie tylko naciska Simona Ammana, ale jest w lepszej dyspozycji niż weteran. Peier poczynił ogromne postępy, jeszcze niedawno z trudem wchodził do czołowej "30". W tym sezonie zadomowił się na skraju pierwszej dziesiątki. Jego medal byłby sensacją, ale realnie stać go na miejsce nawet w szóstce. W czwartkowych treningach zachwycał, jeden z nich wygrał, w drugim był tylko za Kamilem Stochem.
Daniel Huber i Philipp Aschenwald (Austria)
Klasyfikujemy ich razem, bo są skoczkami o podobnej charakterystyce, z tą różnicą, że Huber częściej wdzierał się do grona najlepszych. Ich problemem jest jednak powtarzalność. Huber potrafił znaleźć się na podium albo w jego okolicach, by niedługo później całkowicie zawalić skok. Aschenwald jeszcze niedawno nie myślał nawet o MŚ, ale zwyżka formy zapewniła mu miejsce w kadrze. W ostatnich konkursach oddawał przynajmniej jeden bardzo udany skok. Trzeba na nich uważać głównie w drużynówce, bo mogą dać Austriakom sporo punktów.
Richard Freitag (Niemcy)
Najbardziej utytułowany z tego grona. Może trochę na wyrost umieszczamy go w tym rankingu, ale trudno nie zauważyć jego lepszej dyspozycji. Niedawno okupował drugą i trzecią dziesiątkę, a w Willingen walczył o podium, był szósty i czwarty. Obudził się w najwłaściwszym momencie, ze składu na konkurs indywidualny wygryzł Stephana Leyhe, który w tym sezonie zdobył zdecydowanie więcej punktów. Freitag potwierdził formę w treningach na Bergisel.