Po sześciu latach pracy z reprezentacją Polski skoczków (trzy lata jako asystent Horngachera i trzy jako pierwszy szkoleniowiec) Michal Doleżal zakończył współpracę z Polskim Związkiem Narciarskim. Decyzja miała zostać podana do wiadomości za kilka dni, już po zmaganiach w Planicy, ale w piątek w Słowenii ogłosił ją sam szkoleniowiec i rozpętała się burza.
Murem za Doleżalem stanęła trójka liderów kadry: Stoch, Kubacki i Żyła. Gromy posypały się natomiast na Polski Związek Narciarski, a zwłaszcza na dyrektora Adama Małysza o styl rozstania z czeskim szkoleniowcem. Decyzji PZN broni jednak Rafał Kot. Były fizjoterapeuta kadry i wiceprezes Tatrzańskiego Związku Narciarskiego opisał nam, jak wyglądały ostatnie dni przed tym, jak Doleżal ogłosił, iż związek nie przedłuży z nim umowy.
- Nikt Doleżala nie wyrzucił, nikt z trenerem nie zerwał kontraktu. Po prostu skończyła się umowa i PZN nie chce jej przedłużyć. Plan był taki, że poczekamy do końca sezonu i już po Planicy zostanie ogłoszona decyzja - podkreślił Rafał Kot dla WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Kowalczyk zaskoczyła fanów. Zdobyła szczyt w krótkich spodenkach
- Teraz gromy kierowane są w stronę PZN, a było tak, że do Słowenii przyjechał Adam Małysz i Wojciech Gumny. Obaj rozmawiali z Doleżalem. Przekazali trenerowi, że jego wyjaśnienia dotyczące przyczyn kryzysu kadry są niewystarczające i po Planicy miało się z nim odbyć jeszcze spotkanie. Szkoleniowiec poinformował jednak, że ma propozycje innej pracy i chce, by jak najszybciej poinformowano go, jaką decyzję podjął PZN. W związku z tym Adam Małysz poinformował Michala Doleżala, że PZN nie przedłuży umowy ze szkoleniowcem. Trener od razu powiadomił zawodników, poszedł z tym do mediów i powstała opinia, że PZN olał trenera, a tak nie było. Podziękowanie będzie podczas spotkania w najbliższym tygodniu - dodał nasz rozmówca.
Rafał Kot nie ma też wątpliwości, że po tym co pokazali polscy skoczkowie w tym sezonie, duże zmiany w sztabie szkoleniowym były potrzebne.
- Formuła tej współpracy się wyczerpała, jest coraz gorzej. Oczywiście kryzysy były też za Stefana Horngachera, ale wtedy sztab szkoleniowy potrafił szybko wprowadzić plan naprawczy. Teraz tego zabrakło.
- Od początku sezonu zawodnikom nie szło i do końca zmagań w Planicy nie udało się ich odbudować. Brąz Dawida Kubackiego w Chinach czy miejsce na podium Piotra Żyły w Oberstdorfie, to były tylko podrygi. Oczywiście chwała zawodnikom za te wyniki i bardzo im gratuluję, ale generalnie kryzys w polskich skokach jest duży. Ogromne kłopoty miało całe zaplecze. Dopiero pod koniec sezonu, dzięki pracy Macieja Maciusiaka, Jakub Wolny, Andrzej Stękała czy Aleksander Zniszczoł zaczęli lepiej skakać - wyjaśnił Rafał Kot.
- Sztab szkoleniowy pierwszej reprezentacji poruszał się trochę jak dzieci we mgle. Bolało mnie serce, gdy słyszałem, że Kamil Stoch już by wygrał, gdyby tylko były lepsze warunki. A potem sam Kamil mówił, że popełnił błąd, że za bardzo nie wie, co z tym zrobić. O czym to świadczy? Najlepiej niech każdy sam sobie odpowie - dodaje były fizjoterapeuta kadry.
Mimo że PZN nie chce przedłużyć kontraktu z Doleżalem, Stoch, Kubacki i Żyła zapowiadają obronę trenera. W sobotę dziennikarz TVP Filip Czyszanowski przekazał, że Doleżal zgodziłby się na prowadzenie w kolejnym sezonie tylko trójki: Stoch, Kubacki i Żyła. Rafał Kot nie jest zwolennikiem takiego rozwiązania.
- Jako Tatrzański Związek Narciarski stoimy murem za całym Polskim Związkiem Narciarskim i chcemy, by decyzja o nieprzedłużeniu kontraktu z Michalem Doleżalem została podtrzymana. W dwóch pierwszych sezonach pracy Czecha procentowała jeszcze praca wykonana przez Horngachera. W trzecim, kiedy przyszedł kryzys, nie poradził sobie z nim, dlatego decyzja o nieprzedłużeniu umowy jest słuszna - zakończył.
Czytaj także:
Wszystko jasne. To dlatego Małysz opuścił Planicę
Festiwal dalekich lotów na koniec! Zmarnowana szansa Piotra Żyły