O wielką chwałę, historię i pieniądze. Czas na finał 70. Turnieju Czterech Skoczni

PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Ryoyu Kobayashi
PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Ryoyu Kobayashi

Tradycyjnie już w Trzech Króli dobiegnie końca Turniej Czterech Skoczni. Turniej, który przebiega pod dyktando jednego skoczka. Ryoyu Kobayashi może napisać wielką historię.

W czwartek, 6 stycznia, na oczach milionów kibiców skoków narciarskich może napisać się wielka historia. Dotychczas trzech zawodników zwyciężało Turniej Czterech Skoczni, zdobywając przy tym "Wielkiego Szlema", a więc wygrywając we wszystkich czterech konkursach. Jako pierwszy dokonał tego Sven Hannawald (2001/02), jako drugi Kamil Stoch (2017/18), a jako trzeci Ryoyu Kobayashi (2018/19).

Żaden zawodnik nie dokonał jednak tego dwukrotnie w czasie swojej kariery. Kobayashi jest na najlepszej drodze. W Oberstdorfie i Garmisch-Partenkirchen nie miał sobie równych. W środę, podczas zawodów przeniesionych do Bischofshofen, Japończyka mógł zatrzymać Marius Lindvik. Na półmetku Norweg miał nad nim ponad pięć punktów przewagi, ale Kobayashi w fantastyczny sposób odrobił straty i sięgnął po kolejne zwycięstwo.

Wydaje się, że tylko ogromne niepowodzenie - spowodowane np. złymi warunkami atmosferycznymi - może odebrać Kobayashiemu drugiego "Wielkiego Szlema". Japończyk skacze w innej lidze, do której póki co ciężko zbliżyć się komu innemu. Jeśli po raz czwarty odniesie zwycięstwo w 70. Turnieju Czterech Skoczni, złotymi literami zapisze się w historii skoków.

ZOBACZ WIDEO: Trener polskich skoczków do zwolnienia? Tajner tłumaczy sytuację Doleżala

Przy okazji Kobayashi zgarnie też wielkie pieniądze. Choć organizatorzy nie przewidzieli premii za wygranie wszystkich konkursów, w tym roku triumfator TCS otrzyma 100 tys. franków szwajcarskich, czyli pięć razy więcej, niż w poprzedniej edycji. Dokładając do tego sumy za zwycięstwa w pojedynczych konkursach i kwalifikacjach, Ryoyu mocno się wzbogaci.

W czwartek z pewnością będziemy przyglądać się także skokom Polaków. W pierwszym konkursie w Bischofshofen trzech zdobyło punkty Pucharu Świata, ale żaden nie był w stanie walczyć nawet o TOP 10. Biało-Czerwoni oczywiście nic już nie mogą ugrać w TCS, ale wciąż szukają stabilizacji, a w niektórych przypadkach błysku, który sprawiłby więcej radości kibicom.

Według prognoz synoptyków, wiatr nie powinien przeszkadzać w sprawiedliwej rywalizacji w finale turnieju. Zapowiadane są natomiast opady śniegu.

O godz. 14:30 rozpoczną się kwalifikacje, który wyłonią pary pierwszej serii zawodów, rozgrywanej w systemie KO. Konkurs wystartuje natomiast o godzinie 17:30. Transmisję przeprowadzi TVN, Eurosport, będzie można obejrzeć ją także w WP Pilot. Relacja "na żywo", skok po skoku, w WP SportoweFakty.

Czwartek, 06.01.2022
14:30 - Kwalifikacje
17:30 - Pierwsza seria konkursowa (KO)

Czytaj też: Znów niebezpieczna sytuacja w skokach. "Muszą rozwiązać ten problem"
Sprawdź klasyfikację 70. Turnieju Czterech Skoczni >>

Źródło artykułu: