Za Kamilem Stochem fatalny weekend w Pucharze Świata w skokach narciarskich. Trzykrotny mistrz olimpijski z Oberstdorfu wyjechał bez choćby punktu do klasyfikacji generalnej, a w niedzielę w ogóle nie przeszedł kwalifikacji.
Trener Thomas Thurnbichler zdecydował w związku z tym, że Stoch nie pojedzie do Willingen, a zamiast tego podejmie spokojne treningi ze swoim sztabem. Szkoleniowiec przyznał w rozmowie z portalem skijumping.pl, że doświadczonego zawodnika zabraknie także w zestawieniu na zawody w Lake Placid (8-9 lutego).
- Kamil naprawdę się męczy, wie o tym. Teraz ponownie weźmie udział w procesie treningowym i wróci na Sapporo. Nie chcę za bardzo wchodzić w szczegóły, ponieważ nie jestem zaangażowany w pracę, którą wykonują. Chcę być sprawiedliwy i dać im możliwość pracy w swoim trybie - skwitował Thurnbichler.
A to oznacza, że kibice najwcześniej zobaczą Stocha w akcji w połowie lutego. Dla skoczka będzie to druga dłuższa przerwa w sezonie 2024/25 - po tym, gdy postanowił odpuścić udział w Turnieju Czterech Skoczni.
Stocha w składzie na najbliższe konkursy zastąpił Dawid Kubacki. Obok niego do Niemiec udadzą się także Paweł Wąsek, Aleksander Zniszczoł, Jakub Wolny i Piotr Żyła.
ZOBACZ WIDEO: Fatalny wynik Polaków. "Mamy tyle medali, na ile jest potencjał"
Dlaczego SF nie dopuszczają redaktorów?
Napisałem, że traktują jak Wańkę-wstańkę...