Świętowanie Bożego Narodzenia pomału dobiega końca, czas odliczać już dni do rozpoczęcia jubileuszowego, 70. Turnieju Czterech Skoczni. Niemiecko-austriackie zmagania wystartują już we wtorek w Oberstdorfie. Faworytów do końcowego zwycięstwa jest kilku. Śmiało można stawiać w tym gronie także na Kamila Stocha.
Skąd aż taki optymizm, skoro w tym sezonie trzykrotny mistrz olimpijski był tylko raz na podium konkursu Pucharu Świata? To zasługa wyników z ubiegłorocznego sezonu, które przed niemiecko-austriackimi zmaganiami układały się dla Polaka bardzo podobnie jak w ostatnim miesiącu.
Od kilku lat Stoch przyzwyczaił do tego, że wchodzi w sezon bardzo spokojnie (zajmuje miejsca poza pierwszą dziesiątką) i metodą startową dochodzi do optymalnej formy tuż przed TCS. Tak było między innymi w poprzednim sezonie. Stoch wziął udział w pięciu konkursach PŚ (do Rosji nie poleciał) i w nich raz stanął na podium (2. w Engelbergu), a łącznie trzy razy był w dziesiątce. Miał słabsze występy jak 27. lokata w Wiśle czy 12. w Ruce.
ZOBACZ WIDEO: 17-latek stracił rękę. To, co zrobił, zszokowało cały świat
Po takich rezultatach mało kto stawiał wtedy Stocha wśród głównych faworytów turnieju. "Będzie wśród najlepszych, ale triumf może być poza jego zasięgiem" - dało się usłyszeć takie opinie. Tymczasem Stoch przez święta złapał świeżość i na 69. TCS skakał jak nakręcony. Zaczął od 2. miejsca w Oberstdorfie, potem był 4. w Ga-Pa, a w austriackiej części zawodów już nie było na niego mocnych. Po przekonujących triumfach w Innsbrucku i Bischofshofen po raz trzeci w karierze wygrał Złotego Orła.
Teraz stać go na czwartego i po raz drugi w karierze na skuteczną obronę tytułu. Do jubileuszowej 70. edycji Stoch przystąpi z podobnym pucharowym dorobkiem jak przed rokiem. Też ma jedno podium (3. miejsce w Klingenthal), cztery miejsca w dziesiątce i kilka słabszych rezultatów jak 16. w Engelbergu czy 41. w Ruce.
Niższe lokaty wynikały jednak przede wszystkim z trudnych warunków wietrznych. W porównywalnych warunkach, tak jak przed rokiem, Stoch jest wśród najlepszych i niewiele mu brakuje do optymalnej formy. Jeśli znów - tak jak w poprzednim sezonie - złapie odpowiednią świeżość przez święta, to na niemieckich i austriackich skoczniach może być nie do zatrzymania.
- W przypadku Kamila trzeba mieć nadzieję, że świąteczna atmosfera i trochę odpoczynku pomogą mu naładować akumulatory. U niego nie trzeba szukać niczego w technice, sprzęcie. Potrzebuje trochę świeżości, energii i i jak ją złapie przez okres świąteczny, to będzie w wąskiej grupie faworytów turnieju - mówił niedawno dla WP SportoweFakty Jakub Kot, ekspert Eurosportu.
Nic dodać, nic ująć. Oby historia się powtórzyła, a wówczas 6 stycznia przyszłego roku znów będziemy mieli powody, by otworzyć szampana. Kamila Stocha stać na czwarty triumf w TCS. Początek 70. edycji już we wtorek w Oberstdorfie. Najpierw kwalifikacje, a dzień później konkurs o 16:30. Transmisja w TVN, Eurosporcie 1 oraz na WP Pilot.
Czytaj także:
"Przesadza". Nie tylko dziwna pozycja najazdowa problemem Piotra Żyły
"Sytuacja zmieniła się o 180 stopni". Był kłopot przed igrzyskami, ale PZN znalazł rozwiązanie