Noc z soboty na niedzielę była nieprzespana dla sztabu polskiej reprezentacji w skokach narciarskich. Po bardzo słabym pierwszym konkursie w Engelbergu, w którym punktował tylko Kamil Stoch, trener Michal Doleżal wyznał przed kamerą TVP Sport, że muszą przyjrzeć się kombinezonom. Szkoleniowiec stwierdził, że przy takich skokach, jakie Stoch oddał w sobotę, powinien być przynajmniej na podium. Uznał więc, że problem musi leżeć gdzieś indziej.
"Akcja "KOMBINEZON" zakończona o poranku. Ponoć znaleziono i inne przyczyny słabych skoków" - napisał w mediach społecznościowych dziennikarz TVP Sport, Filip Czyszanowski.
"Inaczej skrojone, do tego 'lepszy' materiał na przód. Ostatni zszedł z maszyny przed 6 rano" - dodał reporter Eurosportu, Kacper Merk.
ZOBACZ WIDEO: Były skoczek komentuje słowa oburzonego Małysza. "Dzisiaj kombinezony są na limicie"
I rzeczywiście. W niedzielę polscy skoczkowie startowali w kombinezonach z innego materiału. Trudno jednak już teraz stwierdzić, na ile przełożyły się na próby Biało-Czerwonych. Stoch kapitalnie odleciał w kwalifikacjach, ale w konkursie nie było już tak dobrze. Najlepszy w tym sezonie występ zaliczył Paweł Wąsek, a do TOP 20 wrócił Piotr Żyła.
- Po wynikach trudno to stwierdzić, ale jest zdecydowanie lepiej. W kwalifikacyjnym skoku, mimo że był spóźniony, to leciałem daleko - przyznał Stoch przed kamerą Eurosportu.
- Czułem się w tym kombinezonie znacznie lepiej. Sprzęt mi dziś odpowiadał - przyznał z kolei Wąsek w rozmowie z TVP Sport.
Problem w tym, że wciąż słabo skacze czwórka, która niedawno została oddelegowana na spokojne treningi do Ramsau (Dawid Kubacki, Andrzej Stękała, Klemens Murańka i Jakub Wolny). Wygląda na to, że w ich przypadku chodzi o znacznie więcej, niż kombinezon, bo nowe "szaty" nie pomogły w zdobyciu punktów PŚ.
Czytaj także:
- Minimalny awans Polaków. Ryoyu Kobayashi goni lidera
- "Po co, dlaczego, w jakim celu". Dziennikarze zwrócili uwagę na jeden fakt