- Kamil miał problemy z zatokami od piątku, a kulminacja nastąpiła w sobotni wieczór - mówił dla WP SportoweFakty Aleksander Winiarski.
- Skoczek ma zapchany cały nos, czuje się źle. Otrzymał leki, ale na razie efektu dużego nie ma. Na poprawę trzeba poczekać co najmniej do poniedziałku. Po rozmowie z samym skoczkiem, trenerem i fizjoterapeutą uznaliśmy, że najbezpieczniejszym rozwiązaniem będzie wycofanie Kamila z niedzielnego konkursu - dodał lekarz kadry polskich skoczków narciarskich.
Tym samym Kamil Stoch nie wystartuje w niedzielnych kwalifikacjach w Klingenthal i zabraknie go również w samym konkursie.
Trzykrotny mistrz olimpijski, na wszelki wypadek, miał również zrobiony test na koronawirusa. - Wynik był negatywny - poinformował Aleksander Winiarski.
ZOBACZ WIDEO: Apoloniusz Tajner surowy w ocenie polskich skoczków. "Wydawało się, że gorzej być nie może"
Po Klingenthal kolejnym przystankiem w Pucharze Świata będzie szwajcarski Engelberg (17-19 grudnia, dwa konkursy indywidualne), w którym od lat Kamil Stoch startował z dużym powodzeniem. Na razie lekarz kadry nie chciał jednak przesądzić, czy Polak będzie mógł wystartować w Szwajcarii.
- W poniedziałek w południe jestem umówiony z Kamilem. Zbadam go, być może przepiszę dodatkowe leki, a jak będzie potrzeba to skorzystam też z konsultacji i wtedy będę mógł więcej powiedzieć, czy wystartuje w Engelbergu. Na razie jest na to za wcześnie - wyjaśnił doktor Winiarski.
W sobotę Kamil Stoch po raz 80. w karierze stanął na podium PŚ. Po dwóch świetnych skokach na 132. oraz 133. metr zajął 3. miejsce w Klingenthal.
Czytaj także:
Awans Kamila Stocha w klasyfikacji Pucharu Świata
Sędziowie oszczędni u Kamila Stocha. Legenda wskazuje powód