Zwrot w karierze polskiego skoczka? "To jest złote dziecko"

PAP / Na zdjęciu: Klemens Murańka
PAP / Na zdjęciu: Klemens Murańka

Dwa rekordy skoczni w stosunkowo krótkim czasie dają nadzieję na zwrot w karierze Klemensa Murańki. Najwyższy czas, aby 27-latek wykorzystał swój rewelacyjny potencjał. - U niego bardzo ważna jest głowa - komentuje Adam Małysz.

12 września Murańka na skoczni w Bischofshofen wylądował na 148. metrze. Nikt wcześniej tak daleko tutaj nie pofrunął. W konkursie zajął jednak dopiero 11. miejsce. A były to zawody Letniego Pucharu Kontynentalnego, a więc drugiego garnituru światowych skoków. Polaka wyprzedzili m.in. nieznani szerszej publiczności Austriak Mika Schwann czy Norwegowie Fredrik Villumstad i Benjamin Oestvold.

Wcześniej, bo w sezonie zimowym, Murańka wywalczył rekord obiektu w Willingen. Poszybował tam na 153. metr. W klasyfikacji generalnej Pucharu Świata sklasyfikowano go jednak na dalekiej 31. lokacie.

- Klemens to jest złote dziecko. Wszyscy o tym wiedzą. Już jako mały chłopak był stawiany wśród faworytów - przypomina w rozmowie z WP SportoweFakty Adam Małysz.

I dodaje, że 27-latek ma wszelkie predyspozycje do tego, aby być jednym z najlepszych skoczków na świecie.

- U niego jednak bardzo ważna jest głowa. Wygrywają ci, którzy potrafią sobie wszystko w niej poukładać. To nie jest takie proste - podkreśla dyrektor w Polskim Związku Narciarskim i legenda światowych skoków.

Wyniki z Letniego Grand Prix w tym roku nie są miarodajne. W części z nich Polacy nie startowali. Kamil Stoch pauzował z powodu kontuzji. W Wiśle, na inaugurację cyklu, nasi reprezentanci jednak wygrywali. Najpierw Jakub Wolny, a potem Dawid Kubacki.

Na 25 września zaplanowano zawody w Hinzenbach, a na 2 października w Klingenthal.

- One dadzą odpowiedź, w którym miejscu przygotowań do zimy są nasi zawodnicy. Ja jednak nie przywiązuję wielkiej wagi do wyników. Nieraz już było tak, że latem osiągaliśmy rewelacyjne rezultaty, a zima zaczynała się słabszą formą i musieliśmy się rozkręcać. Skoki to sport zimowy, więc lato traktujmy jako przygotowanie do sezonu. Ale startować w oficjalnych zawodach trzeba, bo rywalizacja z resztą stawki powoduje, że utrzymujesz się na określonym poziomie. Dostajesz kopa. Dzięki temu wiesz, co masz jeszcze zrobić - puentuje Małysz.

Źródło artykułu: