Kilka miesięcy temu Kamil Stoch otworzył w Zakopanem galerię trofeów. Można w niej oglądać nie tylko zdobyte przez niego medale i puchary, ale także inne pamiątki (więcej TUTAJ>>). Między innymi czapkę, na której kiedyś zbierał autografy najlepszych skoczków świata, przy okazji zawodów PŚ w Zakopanem.
Nastoletni Stoch był przedskoczkiem podczas konkursu na Wielkiej Krokwi. Zebrał podpisy wszystkich ówczesnych gwiazd, poza jedną. Martin Schmitt odmówił mu autografu. "Jeśli go spotkacie, przekażcie, że czapka czeka tu na jego zaległy podpis" - taki napis widnieje na tabliczce w galerii Stocha.
Teraz do sprawy odniósł się sam Schmitt - w rozmowie z Michałem Chmielewskim z tvpsport.pl. Mistrz olimpijski z Salt Lake City (w drużynie) i czterokrotny mistrz świata nie krył zaskoczenia.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polska mistrzyni i 110 kg ciężaru. Jest moc!
- Szczerze? Nie miałem o tym pojęcia. Niezły wstyd... Nie można tego wytłumaczyć, zresztą dziś to wszystko brzmi całkiem zabawnie. Ale wtedy prawdopodobnie Kamil złapał mnie akurat w nie najlepszym momencie - stwierdził Schmitt.
Na szczęście zawsze można naprawić błąd. Schmitt zapowiedział, że podczas najbliższych konkursów PŚ w Zakopanem (15-16 stycznia 2022 r.) odwiedzi galerię Kamila Stocha i złoży "zaległy" podpis na czapce.
Nowy sezon Pucharu Świata w skokach narciarskich rozpocznie się tym razem nie w Wiśle, lecz z Niżnym Tagile. Konkursy w Rosji zaplanowano na 20-21 listopada br.
Czytaj także: Zapadła decyzja ws. polskich skoczków. Co z konkursami w Rosji?