Skokowe cuda działy się w finałowej serii konkursu o MŚ na dużej skoczni w Oberstdorfie. Jury nerwowo zareagowało na kilka dłuższych skoków i obniżyło belkę zaledwie do nr 9. Przy tak słabych prędkościach najazdowych trzeba było mieć sporo powietrza pod nartami, by polecieć daleko.
Piotr Żyła miał korzystny wiatr i świetnie to wykorzystał. Poleciał aż na 137. metr., odjęto mu prawie 18 punktów. Ekspresyjnie cieszył się po swoim skoku, bo wydawało się, że ta próba da mu drugi w Oberstdorfie medal. Nagle pojawiło się jednak zdziwienie na jego twarzy. Mimo że wylądował aż 5 metrów dalej niż Karl Geiger, to przegrał z Niemcem o 3 punkty. Dlaczego? Wszystko przez kontrowersyjny przelicznik za wiatr pod narty dla Geigera.
W finale Niemiec poleciał, z belki nr 9, aż na 132. metr. Za wiatr pod narty odjęto mu zaledwie 4 punkty. Trudno to racjonalnie wytłumaczyć. Z tak niskiego rozbiegu praktycznie niemożliwy był tak daleki skok przy tak słabszym wietrze. Pokazały to finałowe próby Kubackiego, Paschke, Hubera czy Tande, którzy w podobnych warunkach lądowali zdecydowanie przed 130. metrem.
ZOBACZ WIDEO: Dzień medialny polskiej kadry skoczków na MŚ w Oberstdorfie. Dawid Kubacki oddał się swojej pasji
- Bardzo mi szkoda Piotra Żyły. Na skoczni zrobił, co mógł. Skakał świetnie. Niestety matematyka w skokach narciarskich, czyli przeliczniki, znów dały o sobie znać. Nigdy mi się nie podobały i nie będą podobać. Kompletnie nie pasuje to do skoków narciarskich. Zawodnik, który skacze najdalej powinien wygrać albo mieć medal. Ten drugi skok Piotra był świetny, ale matematyka wzięła górę - mówi dla WP SportoweFakty Wojciech Fortuna.
Słowa mistrza olimpijskiego z Sapporo potwierdzają wyniki konkursu bez przeliczników. Bez nich Piotr Żyła wywalczyłby srebrny medal, przegrywając tylko ze Stefanem Kraftem (więcej TUTAJ). Zdecydowałyby lepsze noty za styl dla Austriaka. W oficjalnych wynikach Żyła był czwarty, Geiger trzeci. Srebro zdobył Norweg Robert Johansson, a złoto Austriak Kraft.
Na rozpamiętywanie kontrowersyjnego 4. miejsca Piotra Żyły nie ma jednak czasu. W sobotę na dużej skoczni drużynowy konkurs o medale. Mimo że piątkowe zawody Biało-Czerwonym, poza Żyłą, nie wyszły, Wojciech Fortuna wierzy w zespół Michala Doleżala.
- Dalej wierzę, że drużyna stanie na podium. To wciąż ścisła czołówka. W sobotę jest nowy dzień i będzie już zupełnie inne skakanie. Ciągle wierzę, że z bardzo dobrej strony pokaże się Kamil. Od niego nic już nie możemy wymagać, ale to wciąż skoczek wielkiej klasy - jeszcze nie raz pokaże na co go stać, być może już w sobotę w drużynówce - podkreśla mistrz olimpijski.
W piątek Stoch zajął 19. miejsce. Dawid Kubacki był 15., ale zaważyły na tym fatalne warunki, w jakich przyszło mu skakać w finałowej serii. Nie miał szans na dłuższy skok. Poleciał na 119. metr i spadł z 8. miejsca na półmetku. Andrzej Stękała był 21. Czwórka Żyła, Stoch, Kubacki i Stękała będzie reprezentować Polskę w sobotniej drużynówce. Początek o 17:00.
Czytaj także: Piotr Żyła był pewien, że zdobędzie medal. "Trochę chciało mi się płakać"