Już po skoku Norwega poinformowano, że Marius Lindvik został zdyskwalifikowany za nieprzepisowy kombinezon. Tym samym nie wystartował w finałowej serii. Zakwalifikowałby się do niej z 29. miejsca po skoku na 130,5 metra.
Norweski skoczek wyraźnie obniżył loty. Nie zachwyca już tak jak w styczniu. Na koniec 69. Turnieju Czterech Skoczni, w Bischofshofen, zajął 2. miejsce. Później dwa razy był w czołówce w Titisee-Neustadt. Świetnie czuł się w Zakopanem, gdzie wygrał indywidualny konkurs Pucharu Świata.
Później notował już słabsze wyniki. W konkursie indywidualnym w Lahti nie awansował do finałowej serii. W Willingen było trochę lepiej, ale w Klingenthal Lindvik znów był cieniem samego siebie. W sobotę był dopiero w piątej dziesiątce.
ZOBACZ WIDEO: Sven Hannawald w Zakopanem poznał niezwykłą osobę. "To było genialne!"
W niedzielnej pierwszej serii podopieczny Alexandra Stoeckla nie wykorzystał mocnego wiatru pod narty. W dobrej formie byłby w stanie polecieć ponad 140 metr. Tymczasem mimo sprzyjających warunków doleciał tylko do 130,5 metra. To dałoby mu 29. miejsce na półmetku. W finale jednak młodego skoczka nie zobaczyliśmy, a to efekt dyskwalifikacji.
Niedzielny konkurs w Klingenthal zakończył się kolejnym, już 10. w tym sezonie, zwycięstwem Halvora Egnera Graneruda. Drugi był Bor Pavlovcic, a trzeci Markus Eisenbichler. Najlepszy z Polaków Kamil Stoch zajął 6. miejsce. Siódmy był Dawid Kubacki, który w finale poleciał aż na 146. metr.