128 metrów na treningu (11. miejsce) i 129,5 metra w kwalifikacjach (29. miejsce) - to nie był zbyt udany dzień dla Kamila Stocha w Willingen. Polak już w pierwszej z sześciu rund cyklu Willingen Six stracił sporo do czołówki i trudno spodziewać się, by był w stanie walczyć o najwyższe lokaty. Do liderującego Andrzeja Stękały traci dokładnie 33,6 punktu.
To nie jest jednak wypadek przy pracy Kamila Stocha, ale pewnego rodzaju problemy, które ciągną się od jakiegoś czasu. Stoch trzy ostatnie konkursy indywidualne zakończył w drugiej dziesiątce.
W rozmowie z serwisem skijumping.pl trzykrotny mistrz olimpijski nie był jednak w stanie określić, co tak naprawdę nie gra w jego skokach.
ZOBACZ WIDEO: Sven Hannawald w Zakopanem poznał niezwykłą osobę. "To było genialne!"
- Nie wiem co powiedzieć. Nie chcę się tłumaczyć, bo wydaje mi się, że wszystko jest "okej", a jednak coś nie działa. Czasami tak bywa, że jeden drobny detal i jest gorzej w jedną stronę, a jak się go poprawi - jest efekt. Czasami szuka się go długo - skwitował.
Wszystko wskazuje na to, że problemy dotyczą pozycji najazdowej, a świadczą o tym prędkości, jakie zawodnicy osiągali w kwalifikacjach. Stoch jechał z prędkością 87,5 km/h i była to najsłabsza prędkość w całej stawce (razem z Yukiyą Sato).
W sobotę w Willingen odbędzie się pierwszy z dwóch konkursów indywidualnych. Początek o godzinie 16:00.
Czytaj także:
- Willingen Six. Andrzej Stękała wykonał pierwszy krok do wielkiej premii. Czterech Polaków w czołówce
- Puchar Świata w Willingen. Apoloniusz Tajner wyjawił, co zmienili trenerzy po Lahti