Przypomnijmy: podczas 69. Turnieju Czterech Skoczni Halvor Egner Granerud zarzucił polskim skoczkom, że mają więcej szczęścia do warunków i dlatego osiągają lepsze wyniki na turnieju. Przed konkursem w Bischofshofen życzył im natomiast, aby też musieli radzić sobie z trudnymi warunkami.
- Kamil jest tak niestabilny, że w Bischofshofen powinno udać mi się go dogonić - mówił Norweg przed zawodami. Wywołało to falę oburzenia wśród polskich kibiców i nie upłynął nawet dzień, a Granerud już przepraszał za swoje słowa. "Uważam Kamila za jednego z najlepszych w historii, ale myślę też, że przy moim perfekcyjnym występie w Bischofshofen wszystko się może zdarzyć" - pisał w mediach społecznościowych.
W rozmowie z WP SportoweFakty, Granerud zapytany o to, jak określiłby swoje relacje ze Stochem, odpowiedział szczerze: - Chyba koledzy. To określenie mi tu pasuje. Natomiast na pewno Kamil jest jednym ze skoczków, na których się wzoruję, których podpatruję. Tu nie ma z mojej strony żadnej ściemy. Mam do niego wielki szacunek. Mam też nadzieję, że Kamil szanuje mnie - przyznał.
Halvor Egner Granerud jest liderem klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Ma 210 punktów przewagi nad Markusem Eisenbichlerem i 345 nad Kamilem Stochem. Od piątku do niedzieli skoczkowie rywalizować będą w Willingen, gdzie powalczą nie tylko o punkty PŚ, ale także o dodatkowe premie finansowe w ramach cyklu Willingen Six.
Czytaj także:
- Wielki rywal Adama Małysza, idol przełomu wieków. Martin Schmitt kończy 43 lata
ZOBACZ WIDEO: Prawdziwe legendy skoków narciarskich. Niezwykłe spotkanie po latach