W grudniu 2019 roku, podczas pierwszej serii niedzielnego konkursu Pucharu Świata w Klingenthal, Thomas Aasen Markeng skoczył 131 metrów, a po chwili nie utrzymał równowagi i zaliczył groźny upadek. Badania w szpitalu potwierdziły poważny uraz - Norweg uszkodził więzadła krzyżowe i łąkotkę w lewym kolanie.
Do rywalizacji w PŚ wrócił po ponad roku - podczas weekendu zmagań w Zakopanem (16-17 stycznia). Wówczas został pominięty przy ustalaniu składu na drużynówkę, a dzień później, w rywalizacji indywidualnej, zajął 34. miejsce. Lepiej spisał się w Lahti, gdzie w niedzielnym konkursie zdobył pierwsze punkty do klasyfikacji generalnej, zajmując 19. lokatę.
Po dwóch weekendach startów sztab postanowił jednak odesłać Markenga do domu. - Zdecydowaliśmy się na to po rozmowie z Thomasem i lekarzem. Ważne jest, aby upewnić się, że jego kolano przyzwyczaiło się do obciążeń - skomentował trener Alexander Stoeckl, cytowany przez skiforbundet.no.
- Jestem teraz trochę ostrożniejszy - powiedział Markeng, wyjawiając zarazem, że po weekendzie w Lahti pojawił się lekki obrzęk. - Wszystko jest dobrze, wystarczy trochę czasu i wrócę - dodał. I zapewnił, że jego celem są mistrzostwa świata, które na przełomie lutego i marca odbędą się w Oberstdorfie.
Markeng został odesłany do domu, a pozostała piątka (Johann Andre Forfang, Daniel Andre Tande, Halvor Egner Granerud, Robert Johansson i Marius Lindvik) udała się bezpośrednio do Willingen. Stoeckl może dowołać szóstego skoczka na zawody w Willingen, ale decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła.
Czytaj także:
- Norweskie media wprost o upadku Graneruda: "dramat", "był wściekły na sędziów"
- PŚ w Lahti. Halvor Egner Granerud był wściekły. Protokół FIS budzi kontrowersje
ZOBACZ WIDEO: Skoki. Kamil Stoch komentuje formę Stękały. "Życzę mu, żeby to trwało jak najdłużej"