PŚ w Zakopanem. Kamil Stoch i Dawid Kubacki poniżej oczekiwań. Wojciech Fortuna tłumaczy ich słabsze skoki

PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Kamil Stoch
PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Kamil Stoch

W Zakopanem mieli walczyć o podium, skończyło się miejscami w drugiej dziesiątce. W pierwszej serii Kamil Stoch i Dawid Kubacki skoczyli poniżej oczekiwań. Co się stało? Wojciech Fortuna, mistrz olimpijski, znalazł kilka przyczyn.

Kamil Stoch zajął 11., a Dawid Kubacki 15. miejsce w Zakopanem. Forma obu zawodników jest znacznie wyższa, udowodnili to na początku 2021 roku, wygrywając konkurs za konkursem. Minął zbyt krótki okres czasu od Turnieju Czterech Skoczni czy PŚ w Titisee-Neustadt, by nasi reprezentanci stracili świetną dyspozycję.

Zdaniem Wojciecha Fortuny, krótsze pierwsze skoki dwójki naszych liderów wynikały z kilku aspektów. Po pierwsze, mimo że wszystkim wiało w plecy, Kubacki i Stoch trafili na mocniejsze niekorzystne podmuchy w premierowej kolejce. To, plus słabsza energia w skokach liderów, złożyło się na krótsze próby, odpowiednio 128 metrów Stocha i 125 metrów Kubackiego. Zajmowali 14. i 17. pozycję na półmetku.

- Pod koniec pierwszej serii wzmógł się wiatr w plecy. Dawid miał dodane prawie 16, a Kamil ponad 13 punktów. Do tego skoki na progu nie były takie energiczne i od razu zabrakło metrów. Gdyby mieli jednak nieco więcej szczęścia, to skoczyliby kilka metrów dalej i z takimi skokami jak w drugiej serii walczyliby o wysokie miejsce - podkreśla mistrz olimpijski z Sapporo.

ZOBACZ WIDEO: Chętnych na następców Stocha i Kubackiego nie brakuje. Tajner mówi jednak o problemie w klubach

W finale Stoch uzyskał 134 metry. Kubacki wylądował pół metra dalej. Obaj awansowali, ale i tak do najlepszej dziesiątki nie awansowali.

- Takie dni w trakcie sezonu się zdarzają. Ta dyspozycja, przy tylu konkursach w sezonie, może falować. Nic złego z formą naszych skoczków się nie dzieje. Jestem przekonany, że już w Lahti, na skoczni bardzo szczęśliwej dla nich, wrócą na właściwe tory. Liczę przede wszystkim na Kamila - dodaje nasz rozmówca.

Polskim bohaterem w niedzielę był Andrzej Stękała. Po pierwszej serii i skoku na 134. metr zajmował 4. miejsce. W finale poleciał dalej. Uzyskał 136,5 metra, To był świetny skok, ale rywale odpowiedzieli jeszcze bardziej imponującymi lotami. Żeby być na podium, trzeba było lądować w granicach 140. metra. Ostatecznie Stękała zajął 5. miejsce i wyrównał rekord życiowy z Titisee-Neustadt.

- Andrzej prędzej czy później stanie jednak na podium. Jak już będzie w tej trójce, to potem przyjdą też zwycięstwa. Życzę mu tego z całego serca, bo bardzo na to zasłużył - przekonuje Wojciech Fortuna.

W niedzielę na Wielkiej Krokwi zabrakło Piotra Żyły. W kwalifikacjach został zdyskwalifikowany za nieprzepisowy kombinezon i zawody obejrzał w domu przed telewizorem.

- Ten konkurs dla naszych skoczków mógłby wyglądać też inaczej, gdyby w konkursie był Piotr Żyła. Daje taką dobrą energię tej reprezentacji. Gdy nie wyszło Kamilowi i Dawidowi, to być może odpaliłby właśnie Piotrek. Stało się jak się stało, w Lahti będzie jednak na pewno walczył o wysokie miejsca - zapewnia nasz rozmówca.

W Finlandii, w dniach 23-24 stycznia, zaplanowano konkurs drużynowy i indywidualny PŚ.

Czytaj także:
Polacy stracili prowadzenie w Pucharze Narodów
Bez przeliczników Andrzej Stękała byłby wyżej? Sprawdź wyniki

Źródło artykułu: