Głośno w ostatnich dniach jest po wypowiedziach Halvora Egnera Graneruda. Norweg po nieudanym konkursie w Innsbrucku uderzył w podopiecznych Michala Doleżala, zarzucając im, że podczas Turnieju Czterech Skoczni sprzyja im szczęście. Zapowiedział też, że w Bischofshofen zrobi wszystko, aby zdobyć Złotego Orła. Jak wiemy, nie udało mu się.
- Kamil Stoch jest tak niestabilny, że w Bischofshofen powinno udać mi się go dogonić. Polak nie skacze tak świetnie, on ma po prostu dobre wyniki - skomentował w rozmowie z norweską telewizją TV 2.
Skoczek bardzo szybko zrozumiał, że zapędził się ze swoimi wypowiedziami. Kilka godzin po feralnych słowach, skoczek wystosował przeprosiny w kierunku kibiców, jak i samego Kamila Stocha.
ZOBACZ WIDEO: Historia Andrzeja Stękały wzorem dla młodych skoczków. "Wyciągnąłem wnioski z trudnego okresu"
Jednak swojego odważnego stylu wypowiedzi nie zmienia. Teraz zabrał głos w sprawie liczby zwycięstw w jednym cyklu PŚ. Na swoim koncie ma sześć triumfów i brakuje mu jednego, by zrównać się z rodakiem, Roarem Ljoekelsoeayem.
- Myślę, że nie czułbym się zbyt bezpiecznie, gdybym był na jego miejscu - przyznał w rozmowie z serwisem vg.no.
- Nie miałem od niego wiadomości. To naturalny cel, by resztę sezonu zakończyć rekordem wszech czasów - dorzucił.
W niedzielnym konkursie w Titisee-Neustadt zajął pierwsze miejsce, za nim znalazł się inny Norweg, Daniel Andre Tande. - Jeśli będzie kontynuował serię, nie powinno być problemu z pobiciem rekordu. Sposób, w jaki skacze, jest niesamowicie dobry i myślę, że "Ljoken" musi widzieć siebie jako pokonanego - przyznał Tande.
Norweg w rywalizacji o Kryształową Kulę ma 264 punkty przewagi nad Eisenbichlerem i 326 nad Stochem.
Czytaj także:
Bjoern Einar Romoeren: Niech Stoch i Granerud walczą do ostatniego konkursu! [WYWIAD]
Puchar Świata w Zakopanem. Kolejny atut Michala Doleżala. "To jest najlepsza wiadomość po ostatnim weekendzie"