Częściowo pozytywny wynik pierwszego testu na obecność koronawirusa u Klemensa Murańki spowodował ogromne zamieszanie i niedopuszczenie całej kadry Polski w skokach narciarskich do kwalifikacji w Oberstdorfie.
Po tej decyzji ruszyła walka o to, by Biało-Czerwoni wystartowali w inauguracyjnych zawodach 69. Turnieju Czterech Skoczni. Przeprowadzono kolejne testy, których rezultaty - w komplecie negatywne - umożliwiły zawodnikom Michala Doleżala start w Oberstdorfie.
Na takim rozstrzygnięciu sprawy skorzystali nie tylko Polacy, ale też Ziga Jelar. Jak to możliwe? Odpowiedź jest bardzo prosta. Słoweniec był jednym ze skoczków, którzy przepadli w kwalifikacjach do konkursu (zajął w nich 53. miejsce). Jednak wyniki eliminacji - po tym, jak do zmagań zostali dopuszczeni Biało-Czerwoni - zostały anulowane.
ZOBACZ WIDEO: Rafał Kot analizuje formę syna. "Jestem w kropce"
To oznaczało kolejną szansę dla Zigi Jelara, który mógł wystartować w konkursie w Oberstdorfie. Wykorzystał ją wzorcowo, bo uplasował się na 10. miejscu, co jest najlepszym rezultatem w jego karierze.
"Cieszę się, że Kamil Stoch i spółka dostali szansę na ponowne skakanie. Dziękuję Polsce za danie mi nowej szansy. Trudno opisać, jak jestem szczęśliwy" - napisał Ziga Jelar na Instagramie.
Wtorkowy konkurs w Oberstdorfie zakończył się triumfem Karla Geigera. Drugi był Kamil Stoch, a trzeci Marius Lindvik. W czołowej dziesiątce mieliśmy jeszcze jednego Polaka - Andrzej Stękała uplasował się na 7. lokacie.
Zobacz też:
Turniej Czterech Skoczni. Poprawił się w dwóch elementach. To dzięki nim Kamil Stoch znów jest mocny
Skoki. To była dekada Kamila Stocha. Polak z ogromną przewagą nad Kraftem