Stefan Horngacher ma powody do zmartwień. Smutny obrazek w Pucharze Świata

Getty Images / Alexander Hassenstein / Na zdjęciu: Stefan Horngacher
Getty Images / Alexander Hassenstein / Na zdjęciu: Stefan Horngacher

Karl Geiger mistrzem świata, drużyna ze srebrem, w PŚ świetnie skaczący Markus Eisenbichler. Z pozoru w kadrze niemieckich skoczków, prowadzonej przez Horngachera, wszystko jest super. Nie do końca. W fatalnej formie są byli wielcy mistrzowie.

Stefan Horngacher już drugi rok nie pracuje z polską kadrą, ale ciągle z uwagą przyglądamy się, jak Austriak radzi sobie za naszą zachodnią granicą. Praca z niemiecką kadrą skoczków była dla niego wielkim marzeniem, od 2019 roku może je realizować.

Na efekty nie trzeba było długo czekać. Progres zrobili Pius Paschke i Constantin Schmid. Dotychczas anonimowi skoczkowie dołączyli do szerokiej czołówki Pucharu Świata. Karl Geiger ze skoczka dobrego, stał się jednym z najlepszych zawodników w stawce. Wygrywać i stawać na podium zaczął Stephan Leyhe (aktualnie leczy kontuzje).

Od początku Austriak miał jednak także problemy. Z jego metodami treningowymi nie radził sobie Markus Eisenbichler. Poprzedni sezon zaczął bardzo słabo. Miał kłopoty z awansem do drugiej serii. Po Turnieju Czterech Skoczni wycofał się nawet z Pucharu Świata. Przebłyski formy zaczął pokazywać dopiero w marcu.

ZOBACZ WIDEO: Skoki narciarskie. Prezes PZN potwierdza: będzie dodatkowy weekend Pucharu Świata w Polsce! Kto zorganizuje dodatkowe konkursy?

Horngacher wreszcie trafił do Eisenbichlera i w obecnym sezonie mistrz świata jest nie do poznania. Sezon zaczął fantastycznie - wygrał w Wiśle i Kuusamo. Później jeszcze dwa razy stał na podium. W Pucharze Świata lepszy jest od niego tylko rewelacyjny Halvor Egner Granerud.

Eisenbichler to niejedyny as w niemieckiej kadrze. Życiowy sukces osiągnął niedawno Karl Geiger. Na mistrzostwach świata w lotach miał być w czołówce, ale chyba nikt nie spodziewał się, że będzie latał aż tak daleko. Objął prowadzenie po pierwszej kolejce i nie oddał go. Został indywidualnym mistrzem świata w lotach, a później z kolegami sięgnął jeszcze po srebro w rywalizacji drużynowej.

Są sukcesy, ale w niemieckiej kadrze nie brakuje także problemów. W fatalnej formie są Severin Freund i Andreas Wellinger, dwaj wielcy mistrzowie. Obaj mieli poważne kontuzje. Długo wracali do skoków po zerwaniu więzadeł krzyżowych. Skoro Horngacher zabiera ich jednak na Puchar Świata, to kibice spodziewają się po nich więcej niż mizeria, jaką pokazali w Engelbergu.

W piątkowych kwalifikacjach w Szwajcarii była prawdziwa katastrofa. Do konkursu nie awansowało zaledwie 8 zawodników. W tym gronie byli Freund i Wellinger, czyli indywidualny mistrz świata z Falun i mistrz olimpijski z Pjongczangu. Dwa dni później było niewiele lepiej. Obaj awansowali do pierwszej serii, ale szybko przepadli. Freund zajął 39., a Wellinger 32. miejsce.

Horngacher na razie nie potrafi odbudować ich formy po poważnych kontuzjach. Z przykrością patrzy się jak lądują blisko i szczytem ich aktualnej formy jest awans do drugiej serii. Freund i Wellinger to jednak niejedyni skoczkowie, którzy zawodzą. Czy ktoś jeszcze pamięta o Richardzie Freitagu?

Trzy lata temu, jeszcze za kadencji Wernera Schustera, zachwycał. Regularnie stawał na podium i na 66. Turniej Czterech Skoczni jechał jako jeden z głównych faworytów. Był w stanie utrzymywać kontakt z fenomenalnym na turnieju Kamilem Stochem. Gdyby nie upadek w Innsbrucku, być może przeszkodziłby Polakowi w wygraniu czterech konkursów z rzędu.

Później zaczął jednak stopniowo gasnąć. Prawdziwy regres formy Freitag przeżywa już za kadencji Horngachera. Poprzedni sezon zaczął fatalnie, nie kwalifikował się do konkursów i stracił miejsce w niemieckiej kadrze. Nie odzyskał go do teraz. Przed 69. TCS nie wystartował w żadnym konkursie PŚ. Ostatnio kibice mogli sobie przypomnieć o nim podczas zawodów Pucharu Kontynentalnego w Kuusamo. W drugiej lidze, w trzech konkursach, nie stanął jednak na podium.

Praca Horngachera z niemieckim skoczkami to zatem nie tylko pasmo sukcesów. Jest wiele świetnych wyników, postępy zarobili Eisenbichler, Geiger, Paschke, Schmid i ostatnio Martin Hamann. Postawa Freunda, Wellingera czy Freitaga pokazuje jednak, że Austriak nie jest cudotwórcą i także ma jeszcze nad czym pracować. Czy wyprowadzi któregoś z tej trójki z kryzysu? Czas pokaże.

Czytaj także:
Piotr Żyła zarobił najwięcej z polskich skoczków
Jakub Kot wskazuje atut Polaków przed Turniejem Czterech Skoczni

Źródło artykułu: