Rywalizacja indywidualna już za nami. Medalu Polacy nie zdobyli, ale dali nadzieję na świetną drużynówkę. Najsłabszy Dawid Kubacki zajął 15. miejsce. Pozostała trójka była w najlepszej dziesiątce - 7. Piotr Żyła, 8. Kamil Stoch, a 10. Andrzej Stękała.
Każdego polskiego zawodnika stać na bardzo dalekie loty, nawet Kubackiego, który na razie na mistrzostwach nie skacze na swoim najwyższym poziomie i walczy z bólem pleców.
Od samego początku mistrzostw, pod względem drużynowym, Biało-Czerwoni nie wypadali z pierwszej trójki. W kwalifikacjach mieli 3. zespołową notę. Tak samo było w konkursie indywidualnym. - To wciąż jedni z najlepszych skoczków na świecie. Stać ich na wiele. Mogą wywalczyć nawet złoto. Srebro i brąz też będzie jednak wielkim sukcesem - przekonuje Wojciech Fortuna.
ZOBACZ WIDEO: Rafał Kot analizuje formę syna. "Jestem w kropce"
Niemcy, Norwegia i Polska - te trzy reprezentacje mają największe szanse rozdać między sobą medale. Austriacy, którzy wygrali drużynówkę w Wiśle, są bardzo osłabieni. Fantastycznie lata Michael Hayboeck, ale pozostali jego koledzy znacznie odstają. Dużym wzmocnieniem byłby Stefan Kraft, ale nie uporał się z kontuzją kręgosłupa. W niedzielę nie wystartuje.
Przed mistrzostwami wydawało się, że na swojej skoczni mocni będą Słoweńcy. Chyba nic z tego. Kadra gospodarzy jest w rozsypce. Trener podał się do dymisji, Zajca wyrzucono z kadry, a ratunkiem dla Słoweńców ma być Peter Prevc, który w piątek skakał jako przedskoczek. Tylko cud może dać gospodarzom medal.
Z kolei tylko cud może spowodować, że na podium nie staną Niemcy. Są głównymi faworytami tej drużynówki. Mają dwóch liderów - złotego Geigera i brązowego Eisenbichlera. Paschke i Schmid skaczą trochę słabiej, ale i tak będą solidnymi punktem drużyny.
Norwegowie i Polacy nie oddadzą jednak łatwo złota. Pierwsi mają fenomenalnego Graneruda i mocnego Roberta Johanssona. Dwójka Tande i Forfang nie jest jednak w idealnej formie. A co z Biało-Czerwonymi? Nie mamy aż tak wyrazistego lidera jak Niemcy czy Norwegowie. Siłą tej drużyny jest równa i wysoka forma czwórki skoczków. Każdego z nich stać na dalekie loty. Jeśli warunki będą sprawiedliwe, nikt nie powinien zawalić skoku. To kluczowe w drużynówce, zwłaszcza na skoczni do lotów.
Ciekawie zespół ustawił Michal Doleżal. W ostatniej grupie, gdzie teoretycznie skaczą najlepsi, Czech postawił na Kubackiego. Spodziewaliśmy się Żyły albo Stocha. Trener widzi to jednak inaczej. Trzeba mu zaufać. Żyła rozpocznie i spodziewamy się mocnego uderzenia. W drugiej i trzeciej grupie Stękała i Stoch mogą sporo nadrobić. Kubacki nie lata tak jak Geiger i Granerud, ale jego zadaniem będzie stracić jak najmniej do Niemca i Norwega.
- Dawid ma tutaj problemy z plecami, ale stać go na wiele. To wciąż fantastyczny skoczek. Jestem o niego spokojny. Podobnie jak o pozostałych chłopaków. Imponuje mi zwłaszcza Andrzej Stękała, ale Piotrek i Kamil też są mocni. Niedziela może być dla nas piękna - zapowiada Wojciech Fortuna, mistrz olimpijski z Sapporo.
Warunki wietrzne, podobnie jak w sobotę, mają być stabilne. Są duże szanse na sprawiedliwy konkurs, a wtedy Polacy muszą zrobić tylko i aż swoje. Są mocni, jeśli żaden z nich nie zepsuje skoków, w niedzielę powinniśmy zobaczyć ich na podium. Czekamy na zawody z niecierpliwością. Początek o 16:00. Transmisja w TVP 1, Eurosporcie 1 i na WP Pilot.
Plan niedzielnych skoków w Planicy:
15:00 - seria próbna (relacja TUTAJ)
16:00 - pierwsza seria konkursu drużynowe (relacja TUTAJ)
Czytaj także:
Ta statystyka nie pozostawia złudzeń. W niedzielę może być pięknie
Tego nikt się nie spodziewał. Pokerowa zagrywka Michala Doleżala