Początek sezonu jest dla niego bardzo trudny. Najpierw miał koronawirusa, później został zdyskwalifikowany w Wiśle, a następnie zaliczył upadek w Ruce. Gdy Filip Sakala myślał, że limit pecha już wyczerpał, znów pojawiły się wirusowe perturbacje.
"Koronawirus, dyskwalifikacja w Wiśle, upadek w Ruce i znów koronawirus. Na pewno to nie jest mój rok. Jeżeli go przeżyję, to wówczas będę już pewny, że jestem człowiekiem ze stali" - pisał skoczek w mediach społecznościowych.
Pozytywny wynik testu na COVID-19 uzyskał po sobotnim badaniu. Następnie razem z reprezentacją Czech trafił na kwarantannę, co poskutkowało absencjami podczas niedzielnych zmagań w Ruce.
Wykrycie koronawirusa u Sakali od początku było podejrzane, bo - jak zostało wspomniane - już zmagał się z zakażeniem. COVID-19 przechodził kilka miesięcy temu.
W poniedziałek nadeszły dobre informacje dla Sakali i pozostałych czeskich kadrowiczów.
- Lekarka, która za to odpowiada, zakończyła kwarantannę Filipa i reszty zespołu - zakomunikował Jan Baier z Czeskiego Związku Narciarskiego, cytowany przez sport.cz.
To oznacza, że po prostu w jego organizmie wytworzyły się przeciwciała i nie ma mowy o ponownym zakażeniu.
Czytaj także:
> Skoki narciarskie. Zawodzą na całej linii. Wielkie rozczarowania początku sezonu
> Skoki narciarskie. Plan organizatorów nie wypali. TCS w Oberstdorfie bez kibiców
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bójka podczas meczu piłki ręcznej. Kobiet!