- Dotarła tylko informacja, ale nie ze strony Norwegów, ale od koordynatora medialnego z FIS-u, że Norwegowie mają bardzo trudną sytuację i sami nie wiedzą, kiedy coś będzie wiadome. Na razie nic nie wiem. Dostałem krótką wiadomość, że jeżeli sytuacja ogólna będzie stabilna, wtedy zostaną podjęte jakieś kroki - podkreślił Kamil Stoch w rozmowie z Eurosportem.
Trzykrotny mistrz olimpijski wygrał zawody Raw Air, które zakończono po czterech z siedmiu zaplanowanych etapów, przy czym jednego z nich, w Oslo, nie udało się przeprowadzić z powodu złej pogody. Cykl zakończono przedwcześnie przez pandemię koronawirusa. Stoch za wygraną w imprezie powinien otrzymać pamiątkową paterę i premię w wysokości 60 tysięcy euro.
32-latek odniósł się również do ostatnich doniesień, które sam podsycił podczas rozmowy z internautami, ws. zakończenia kariery już teraz. - Gdybym miał nie skakać, już byście się o tym dowiedzieli. Na pewno, jeżeli miały być podjęte przeze mnie takie kroki, to powiedziałbym wprost - zapewnił Stoch.
ZOBACZ WIDEO: Robert Korzeniowski chwali przełożenie igrzysk. "Decyzja podjęta w trybie pokoju olimpijskiego"
We wtorek FIS poinformował też, że mistrzostwa świata w lotach, które miały się odbyć na koniec trwającego sezonu, zostały przesunięte na grudzień tego roku (więcej TUTAJ).
Stochowi wyraźnie spodobał się taki pomysł. - Jeśli nie byłoby to kosztem lotów marcowych, to jestem za tym, aby dwa razy pojechać do Planicy (...) na początku sezonu mamy najwięcej mocy. To 4 dni z rzędu latania, kiedy jesteśmy w pełni sił - podkreślił piąty skoczek ostatniego sezonu Pucharu Świata.
Czytaj też: Skoki narciarskie. Piotr Żyła z nową fryzurą. Polak zdradził, co robi na kwarantannie