Najpierw Łukasz Kruczek rozmawiał z włoskimi trenerami. Konwersacja dotyczyła spraw stricte zawodowych, nie było słowa o koronawirusie.
- Korzystamy tylko z przekazu medialnego. Trudno powiedzieć, jak sytuacja wygląda na miejscu. W czwartek kontaktowałem się z Sebastianem Colloredo, ale na inne tematy. Nie było nawet momentu, w którym dałoby się wyczuć, że jest zdołowany całą sytuacją - tłumaczy Kruczek w rozmowie z WP SportoweFakty.
Sam trener twierdzi, że zajmuje się tym, co jest w Polsce. Choć, jak sam przyznaje, sytuacja na świecie ma olbrzymi wpływ na wszystko dookoła. Również na skoki.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film
- Przecież w ciągu kilku miesięcy mamy zawody czy treningi we Włoszech - przypomina trener. - Plany trzeba będzie zmienić na pewno, ale na razie wszyscy patrzymy, jak rozwija się sytuacja. Mamy tyle szczęścia, że jesteśmy w okresie roztrenowania. Normalnie z początkiem kwietnia zaczęlibyśmy treningi, a w maju weszlibyśmy na skocznie. Teraz to wszystko stoi pod znakiem zapytania.
Obecnie Kruczek przebywa w kwarantannie po powrocie z Norwegii. Związkowi lekarze powtarzają podobno, aby spędzać ten czas aktywnie, a nie leżąc przez telewizorem. Dawid Kubacki na przykład uczy się teorii lotnictwa.
Co robi Kruczek? - Siedzę przed komputerem, bo zajmuję się kwestią zamknięcia sezonu i planowania kolejnego. A plany się zmieniają, jest kilka wariantów. Na bieżąco kontaktuję się z zawodniczkami. Okres kwarantanny minie za kilka dni, ale trzeba pamiętać, aby mimo tego nie prowokować zagrożeń.
Poważnie do zaleceń lekarzy podszedł np. Maciej Kot, który rzadko wychodzi ze swojego pokoju, a jedzenie ma podstawiane pod drzwi. Na pytanie, czy trenerowi zdarza się wychodzić z domu, Kruczek odpowiada krótko. - To nie problem. Mam duży ogród.
Włodzimierz Szaranowicz obchodzi 71. urodziny. Przypomnij sobie jego radosny komentarz >>
Przemysław Babiarz obawia się najgorszego. "Może nawet dojść do bojkotu" >>