Od kilku lat polskie skoki narciarskie napędza trójka muszkieterów: Kamil Stoch, Dawid Kubacki i Piotr Żyła. Żeby jednak stawać na podium w konkursach drużynowych Pucharu Świata potrzebna jest czwórka mocnych skoczków.
Jak ważny jest ten czwarty, teoretycznie słabszy zawodnik, przekonaliśmy się w styczniu w Zakopanem. Akurat wtedy Jakub Wolny, od poprzedniego sezonu regularnie pojawiający się w składzie Polaków na drużynówki, zmagał się z kryzysem formy. Michal Doleżal nie miał go jednak kim zastąpić.
Skoczkowie z zaplecza skakali słabo, Stefan Hula i Maciej Kot byli pogubieni, więc Czech nie miał wyjścia. Postawił na Wolnego. W pierwszej serii mistrz świata juniorów jeszcze nie zawiódł. W drugiej wylądował jednak kilkanaście metrów bliżej niż najgroźniejsi rywale i Biało-Czerwoni - przy ponad 20 tysiącach kibiców - o podium mogli zapomnieć.
ZOBACZ WIDEO: Odwiedziliśmy bazę reprezentacji Polski na Euro 2020! Zobacz, jak będą mieszkać kadrowicze
Stoch i Kubacki robili co mogli, ale wszystkich poniesionych strat nie zdołali odrobić. Polacy zajęli 5. miejsce, co słusznie przyjęto za rozczarowujący wynik. Do końca sezonu 2019/2020 pozostały jeszcze trzy drużynówki w Pucharze Świata i jedna na mistrzostwach świata w lotach. Są duże szanse na to, że wyniki w nich będą dla naszych skoczków lepsze niż w Zakopanem.
Przede wszystkim dlatego, że znacznie lepiej niż na początku 2020 roku skacze Jakub Wolny. Może nie jest jeszcze w takiej formie jak w poprzednim sezonie, ale wyraźnie sportowo odżył. W czterech z pięciu ostatnich konkursów Pucharu Świata punktował. Kilka skoków było już nawet na poziomie pierwszej dziesiątki.
Tak skaczący Wolny jak chociażby na lotach w Bad Mitterndorf będzie wzmocnieniem polskiej kadry, a nie tylko jej uzupełnieniem. Wcale nie jest jednak powiedziane, że w Lahti czy podczas kolejnych drużynówek w Oslo, Vikersund i na MŚ w Planicy, to 24-latek będzie tym czwartym w polskim zespole.
Coraz lepiej w Pucharze Świata zaczyna sobie radzić Aleksander Zniszczoł. Mimo że na początku wyników nie było, dostawał kolejne szanse od Michala Doleżala i wreszcie przełamał się. Zaczął punktować od lotów w Bad Mitterndorf i w czterech kolejnych konkursach był w trzydziestce. Nie psuje skoków i jest w podobnej formie co Jakub Wolny.
Wreszcie zatem czeski szkoleniowiec nie będzie musiał wybierać między mniejszym złem na drużynówkę. Bez względu na to czy postawi na Jakuba Wolnego, czy na Aleksandra Zniszczoła, to każdy z nich będzie wzmocnieniem, a nie tylko uzupełnieniem kadry. Na taki moment w skokach w tym sezonie czekaliśmy.
Z mocnym czwartym skoczkiem Polacy są w stanie wygrywać drużynowe konkursy Pucharu Świata. Udowodnili to przez trzy lata pracy nad Wisłą Stefana Horngachera i także już w tym sezonie, kiedy triumfowali w grudniu w zmaganiach zespołowych w Klingenthal. Powtórka w Lahti? Bardzo byśmy chcieli i taki scenariusz nie jest wykluczony.
W Lahti konkurs drużynowy odbędzie się w sobotę 29 lutego o godzinie 16:00. Dokładnie tydzień później zaplanowano rywalizację zespołową w Oslo, a dwa tygodnie później w Vikersund. Z kolei mistrzostwa świata w lotach 2020 w Planicy zakończą się konkursem drużynowym w niedzielę 22 marca.
Czytaj także:
MŚ w lotach w Planicy. Organizatorzy uspokajają ws. koronawirusa
Pogoda może namieszać podczas PŚ w Lahti