Pierwsza część sezonu 2019/2020 nie była dla Polaków aż tak bardzo udana, jak oczekiwaliśmy. Co prawda Kamil Stoch wygrał w Engelbergu, a polski zespół triumfował w konkursie drużynowym w Klingenthal, ale więcej było zawodów, po których czuliśmy niedosyt, co do wyniku Biało-Czerwonych.
Po słabszych niż oczekiwano rezultatach pojawiły się pierwsze krytyczne opinie pod adresem Michala Doleżala. Zaczęły się dyskusje, czy Czech czasami nie wszedł w zbyt duże buty po swoim poprzedniku i zadanie prowadzenie tak utytułowanej kadry go po prostu nie przerasta?
Czytaj także: eksperci bez wątpliwości w sprawie formy Kamila Stocha. "Budzi się"
Rozmowy na ten temat trzeba było zakończyć po 68. Turnieju Czterech Skoczni i konkursach we włoskim Predazzo. W niemiecko-austriackich zawodach świat skoków narciarskich zachwycił Dawid Kubacki, który niespodziewanie wygrał w pięknym stylu cały Turniej.
ZOBACZ WIDEO: Skoki narciarskie. Jakub Kot o sytuacji kadry B. "Ciężko w tej chwili oceniać formę tych zawodników"
- Na pewno ten sukces wprowadził do zespołu dużo spokoju. Michal Doleżal musiał zdawać sobie sprawę, po jakim świetnym trenerze obejmuje drużynę i przede wszystkim, jakie ten zespół miał już osiągnięcia. Drużyna ze Stefanem Horngacherem osiągnęła praktycznie wszystko, co mogła i nigdy wcześniej nie było w polskich skokach tak dobrze jak za kadencji Austriaka. Michal wiedział, że jego praca będzie porównywana do tych wyników. Dlatego na początku sezonu był trochę zdenerwowany, stremowany, bo sam nie wiedział, jak to wszystko się rozwinie - twierdzi Rafał Kot.
- Zwycięstwo Dawida Kubackiego w TCS i coraz lepsze skoki w Predazzo Kamila Stocha (dwa razy czwarty) oraz Piotrka Żyły (siódmy i czwarty) dały Czechowi dużo pewności. Nikt nie będzie miał teraz do trenera pretensji - dodaje były fizjoterapeuta polskiej kadry skoczków.
Skoki Dawida Kubackiego na TCS pokazały pozostałym kadrowiczom, że metody treningowe Michala Doleżala działają. Tym samym Czech zyskał autorytet w zespole, który w pracy szkoleniowej jest bardzo potrzebny. Tym bardziej w momencie, kiedy nie wszyscy w drużynie skaczą na najwyższym poziomie. A właśnie tak jest w polskiej kadrze.
Na pozytywnym biegunie są skaczący świetnie Dawid Kubacki oraz prezentujący coraz wyższą formę Kamil Stoch i Piotr Żyła. Natomiast na przeciwnym biegunie znajdują się Maciej Kot, Stefan Hula i przede wszystkim Jakub Wolny. Cała trójka ma problemy z regularnym punktowaniem w Pucharze Świata.
Czytaj także: wracają loteryjne konkursy PŚ? Prognozy pogody na Titisee-Neustadt nie są optymistyczne
To na pewno kłopot dla Michala Doleżala, ponieważ świetna forma Kubackiego, Stocha oraz Żyły to za mało na konkursy drużynowe, których sporo zaplanowano w drugiej części sezonu 2019/2020. Potrzebny jest zatem jeszcze czwarty mocny skoczek, którego w tej chwili brakuje. Dlatego tak ważne jest, żeby sztab szkoleniowy - na czele z Doleżalem - odbudował formę Huli, Kota i Wolnego.
- Mamy trzech muszkieterów w świetnej formie. Jeśli dalej będą skakać tak jak w Predazzo, to regularnie będą w czołówce. Natomiast Maciek, Stefan i Kuba skaczą poniżej oczekiwań. I tutaj możemy też poznać, jak dobrym trenerem jest Michal Doleżal, bo często wielkość szkoleniowca poznaje się także po tym jak potrafi wyprowadzić z kryzysu swoich podopiecznych. To na pewno jest duże wyzwanie dla Czecha, żeby ta trójka znów regularnie kwalifikowała się do drugiej serii konkursów Pucharu Świata - zwraca uwagę dla WP SportoweFakty Rafał Kot.
Pierwsze działania w celu odbudowy formy jednego ze swoich kadrowiczów Michal Doleżal już podjął. Na razie zdecydował się wycofać z konkursów PŚ w Titisee-Neustadt Jakuba Wolnego. W najbliższych dniach 24-latek będzie na spokojnych treningach próbował odbudować formę.