W zawodach na rosyjskim "bocianie" (słowo "Aist", nazwa obiektu, oznacza właśnie tego ptaka) Żyła zajął drugie miejsce. Ze zwycięzcą, Norwegiem Johannem Andre Forfangiem, przegrał o zaledwie 0,2 punktu. Przełamał też niemoc polskich skoczków w Niżnym Tagile i jako pierwszy reprezentant naszego kraju stanął tam na podium.
- Dowiedziałem się tego dopiero na konferencji prasowej - przyznał Żyła w rozmowie z dziennikarzem "TVP Sport". - Ciężko pracuję na to, żeby moje skoki były na jak najwyższym poziomie. Cieszę się, że udaje mi się osiągać dobre rezultaty - dodał.
31-letni zawodnik w tym sezonie nie zgrywa już przed kamerami wesołka i nie "śmieszkuje" w rozmowach z dziennikarzami. Jego odpowiedzi są teraz bardzo proste i zwięzłe, zdaniem wielu nawet przesadnie zwięzłe. Wygląda jednak na to, że otoczenie się murem niedostępności dobrze wpływa na sportową formę Żyły.
Serwisowi "skijumping.pl" trzeci zawodnik klasyfikacji generalnej Pucharu Świata powiedział o swoich sobotnich skokach właśnie w takim lakonicznym stylu. - Ten drugi skok był w porządku, choć wydawało mi się, że powinienem odlecieć trochę dalej. Było jednak jak było, a było dobrze - stwierdził.
Na pytanie o gratulacje od Kamila Stocha, który tym razem wypadł słabiej od niego (zajął 7. miejsce), Żyła odpowiedział, że bez wątpienia jest to bardzo miłe, gdy kolega przybiega z gratulacjami. - Ja mam jednak taki sposób na zawody, że potem mało z nich pamiętam. Taki mój świat - przyznał wiślanin w rozmowie ze "skijumping.pl".
ZOBACZ WIDEO Kiełbasińska wzięła udział w nagiej sesji. "W tym sporcie jesteśmy trochę ekshibicjonistkami"
A wszystko dzięki temu, że się rozwiódł i nareszcie poczuł wolność oraz wiatr we włosach.
Teraz już będzie wygrywał i uciekał Stochowi, który ciągle nie może trafić w pró Czytaj całość