MŚ w lotach: Stefan Horngacher żałuje odwołania czwartej serii. "Chcieliśmy zaatakować"

WP SportoweFakty / Kacper Kolenda / Na zdjęciu: Stefan Horngacher (z prawej)
WP SportoweFakty / Kacper Kolenda / Na zdjęciu: Stefan Horngacher (z prawej)

Super wynik - tak drugie miejsce Kamila Stocha w mistrzostwach świata w lotach narciarskich w Oberstdorfie ocenił Stefan Horngacher. - Trochę szkoda, że nie było czwartej serii, bo Kamil miał szansę wygrać - dodał trener Polaków.

W sobotę na skoczni imienia Heiniego Klopfera udało się przeprowadzić tylko jedną z dwóch zaplanowanych serii MŚ w lotach. Wygrał ją Kamil Stoch - lider polskiej kadry uzyskał 211,5 metra i awansował z trzeciego na drugie miejsce. Wyprzedził Richarda Freitaga, który trafił na bardzo trudne warunki (wiatr w plecy o sile przekraczającej metr na sekundę), a do tego popełnił błędy i wylądował o 21 metrów bliżej od naszego reprezentanta.

Poza zasięgiem Stocha był tylko Daniel Andre Tande. Norweg od początku mistrzostw spisywał się rewelacyjnie, w trzeciej serii całych zawodów nawet mimo bardzo niekorzystnego wiatru zdołał dolecieć do punktu konstrukcyjnego (200 metrów) i obronić 13,3 z 17,8 punktów przewagi nad Polakiem.

- To jest super wynik Kamila - ocenił Horngacher drugie miejsce i srebrny medal Stocha. - Miał jeszcze szansę, żeby wygrać, ale zabrakło jednej serii. W lotach 13 punktów, czyli około 11 metrów, to nie jest dużo. Gdyby Kamil oddał super skok, a Tande popełnił jakiś błąd, to zwycięstwo byłoby możliwe - stwierdził.

Czy austriacki szkoleniowiec naszych skoczków żałuje, że nie udało się przeprowadzić czwartej, finałowej serii MŚ? - Trochę tak. Oczywiście, można było też spaść z podium, ale my patrzymy zawsze do przodu. Chcieliśmy zaatakować w tym ostatnim skoku.

ZOBACZ WIDEO "Jan Ziobro zachowuje się jak nastolatek. Ataki na Małysza zawsze będą odbierane źle"

W piątek Horngacher mówił, że Freitag i Tande mieli więcej szczęścia w drugiej serii, gdy trafili na lepsze warunki wietrzne niż Stoch i dlatego polecieli o kilka metrów dalej. Tym razem role się odwróciły. Polakowi wiało w plecy z prędkością 0,5 metra na sekundę. Niemcowi i Norwegowi z ponad dwukrotnie większą siła.

- Tym razem to oni mieli trochę słabsze warunki, a Kamilowi szczęście sprzyjało. Do tego Freitag zrobił błąd przy odbiciu, jego skok po prostu nie był dobry - ocenił Austriak. Dodał, że mimo kiepskiego występu Stocha na mamucie w Bad Mitterndorf wierzył w medal lidera swojej drużyny w Oberstdorfie.

- Kiedy wygrywa się w takim stylu Turniej Czterech Skoczni, to należy założyć, że medal w lotach też jest w zasięgu. Na Kulm pewność siebie trochę Kamilowi uciekła, ale tutaj zrobił wszystko jak należy. Jest fantastycznym skoczkiem - podkreślił Horngacher.

Trener Polaków bardzo pozytywnie ocenił występy wszystkich swoich zawodników. - Jestem ekstremalnie zadowolony, zwłaszcza po konkursach na Kulm. Nie było wtedy łatwo, ale znowu udało się nam wyjść z tej sytuacji. Wszyscy skakali lepiej niż tydzień temu - powiedział.

W niedzielnym konkursie drużynowym w polskim zespole wystąpią ci sami skoczkowie, którzy reprezentowali nas w zawodach indywidualnych - Piotr Żyła, Stefan Hula, Dawid Kubacki i Kamil Stoch. To oznacza, że poza zespołem znalazł się Maciej Kot, do tej pory pewniak do startów w "drużynówkach.

- Mam nadzieję, że będziemy walczyć o medal. Na pewno bardzo mocni będą Norwegowie, Niemcy, nie można lekceważyć Słoweńców, zawsze groźni są Austriacy. Wszyscy będą walczy, my musimy po prostu oddawać jak najlepsze skoki. Czy brązowy medal wziąłbym w ciemno? Oczywiście. Walczymy o złoto, ale z brązu też będziemy się bardzo cieszyć - podkreślił Horngacher.

Z Oberstdorfu - Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty

Źródło artykułu: