Bomba wybuchła w piątkowy wieczór. Jan Ziobro, brązowy medalista konkursu drużynowego MŚ w Falun (2015) i zwycięzca konkursu PŚ w Engelbergu (2013), zamieścił na Facebooku nagranie. Ogłosił na nim zawieszenie kariery.
- Kontynuowanie mojej kariery nie ma po prostu sensu, gdyż wielu ludzi z otoczenia chce mnie zniszczyć jako zawodnika. Są skandaliczne decyzje. Kłody są mi rzucane od dłuższego czasu pod nogi. Jestem na każdym korku pomijany, poniżany i traktowany gorzej niż tło. Ta sytuacja wygląda beznadziejnie - powiedział Jan Ziobro.
Wypowiedzi 26-letniego zawodnika odbiły się szerokim echem nie tylko w środowisku sportowym. Głos zabrała także rzeczniczka Prawa i Sprawiedliwości.
Beata Mazurek, komentując decyzję Ziobry, zwróciła się do ministra sportu Witolda Bańki. "Jeśli to prawda, szkoda chłopaka. Czy ew. może mu Pan pomóc?" - napisała rzeczniczka PiS, oznaczając na Twitterze Witolda Bańkę.
Minister sportu na razie nie odpowiedział na te słowa. Z kolei wpis Beaty Mazurek po kilku godzinach zniknął z sieci.
Jan Ziobro w sezonie 2017/18 znalazł się w kadrze B. Wprawdzie wystąpił w pierwszych zawodach Pucharu Świata (w Wiśle), ale nie przebrnął przez kwalifikacje.
Skoczek twierdzi, że decyzję o zawieszeniu kariery podjął po tym, co stało się pod koniec 2017 r. W Zakopanem zawodnicy rywalizowali o wyjazd na Puchar Kontynentalny w Titisee-Neustadt. - Skakałem po 125-126 metrów. Mój kolega Andrzej Stękała po 105-110 metrów. I ja nie dostałem powołania. Są równi i równiejsi - mówił Ziobro.
ZOBACZ WIDEO: Grzegorz Wojnarowski: Tylko katastrofa mogłaby odebrać Kamilowi Stochowi zwycięstwo w TCS
od razu minister, rzecznik? i to nie w pismach, tylko publicznie?