Odmieniony Gregor Schlierenzauer coraz bliżej powrotu do skakania. Osiągnie swój cel?

To miał być wielki i długo wyczekiwany powrót. Tymczasem Schlierenzauer znów musi wystawić swoich fanów na próbę cierpliwości. Zaszwankowało kolano, ale za to z "głową" chyba nigdy nie było lepiej. Austriak ma wrócić na skocznię pod koniec listopada.

W sporcie bez motywacji i radości, z tego co się robi, niewiele można zdziałać. I nie pomoże wyjątkowy talent, predyspozycje fizyczne czy wcześniejsze osiągnięcia. Schlierenzauer przekonał się o tym na własnej skórze. Kiedy w 2016 roku postanowił zawiesić karierę, bo wewnętrzna pustka szła w parze z kiepskimi wynikami, wielu pytało, czy jeszcze kiedykolwiek zobaczymy dawnego Austriaka - bezwzględnego, upartego, pewnego siebie.

Następnym pstryczkiem w nos od losu była kontuzja, której Gregor nabawił się dwa miesiące później, podczas jazdy na nartach po kanadyjskich stokach. Diagnoza - zerwanie więzadeł krzyżowych. Konieczna operacja, potem rekonwalescencja. Do skakania wrócił po ponad rocznej przerwie, ale nie na długo - tym razem plany niweczy mu upadek w Oberstdorfie. Szczęście w nieszczęściu, bo więzadła "tylko" naderwane. Schlierenzauer rzutem na taśmę startuje w MŚ w Lahti.
 
Tuż przed rozpoczęciem sezonu olimpijskiego 2017/18 Austriak znów ma pecha - kolejna kontuzja kolana i konieczność "odpuszczenia" inauguracji w Wiśle, a najpewniej i kilku następujących po niej zawodów. Według Toniego Innauera, nie ma jednak powodów do specjalnego zamartwiania się. - Kontuzja jest uciążliwa, ale nie dramatyczna i spowoduje tylko opóźnienie w rozpoczęciu sezonu. Mam nadzieję, że podczas Turnieju Czterech Skoczni Gregor będzie już w formie, która umożliwi mu rywalizację - wyjaśnia.

Powodów do radości jest więcej: wróciły chęć do skakania i dawny zapał. Pomiędzy jedną a drugą niedyspozycją Schlierenzauer zdążył zatęsknić za skokami, a skoki za nim. Podobno dojrzał i z zarozumiałego sportowca wreszcie stał się… zwyczajnym człowiekiem. Dokumentacją jego wielkiej metamorfozy jest film pt. "Weitergehen", którego premiera odbyła się ostatnio w Wiedniu. Skoczek miał zaprezentować w nim swoje nowe, bardziej ludzkie oblicze.

ZOBACZ WIDEO Ostatnie igrzyska Weroniki Nowakowskiej. "Będzie kilka szans, żeby spełnić dziecięce marzenie"

- Film jest dopełnieniem wizerunku Gregora. Z biegiem czasu ludzie zaczęli go postrzegać jako maszynę do wygrywania. W filmie wykorzystał on szansę pokazania samego siebie oraz własnego rozwoju w czasie kryzysu. Jest tam pokazany jako człowiek z problemami, tak samo jak każdy z nas, jak ty i ja - tłumaczy w rozmowie z WP Sportowe Fakty Toni Innauer.

Sam skoczek zdaje się być bardzo pogodzony z zaistniałą sytuacją. W jednym z wywiadów powiedział, że chociaż szkoda, że kontuzja zdarzyła się tuż przed startem sezonu, przetrwa to, i będzie podążał tą samą drogą, co wcześniej. Bo trzeba brać życie takim, jakie jest. Innauer twierdzi, że takie podejście jest wielką siłą zawodnika: - Mocną stroną Gregora jest jego pasja, z którą poświęca się realizacji swoich celów. Jest bardzo wymagający wobec siebie samego, ale też i wobec innych.

Jak donoszą austriackie media, Schlierenzauer jest rzeczywiście na dobrej drodze, by jak najszybciej powrócić na skocznię. Rekonwalescencja przebiega pomyślnie i skoczek, pod koniec listopada, a dokładnie 25 listopada, ma zamiar oddać swoje pierwsze skoki po kontuzji. Nadal nie wiadomo jednak, kiedy zdoła wrócić do rywalizacji w Pucharze Świata. Nieoficjalnie mówi się, że ma to nastąpić podczas zawodów w Titisee - Neustadt (08.12.2017), lub tydzień później - w Engelbergu. Tym razem jednak, o dacie powrotu zadecyduje nie "głowa", ale kolano.

Źródło artykułu: