Kot uplasował się tuż za pierwszą dziesiątką po skokach na 117 i 125,5 m.
- Warunki były nierówne. Ta skocznia nie należy do moich ulubionych. Zawsze miałem tu problem z dojazdem i tak było w ten weekend. Kiedy trafiał się dobry skok, to warunki były złe - przyznał w rozmowie z serwisem skijumping.pl.
- Mógł być bardzo dobry wynik. Jestem zły, ale nie mam wpływu na warunki. Trudno to zaakceptować, że ktoś ciężko wykonuje swoją pracę, a później o jego miejscu decyduje wiatr i można spaść bardzo daleko - dodał.
Na skoczni Holmenkollbakken tradycyjnie było wielu polskich kibiców, którym Kot poświęcił sporo czasu.
- Było dużo selfie. Chyba nigdy w życiu mi się nie zdarzyło tylu zrobić, bo to ogrodzenie jest bardzo wysoko i żeby zdjęcie miało jakąkolwiek jakość i sens, to zdjęcia musiałem robić ja, więc trochę mnie ręka boli, ale czego się nie robi dla kibiców - przyznał.
Już w poniedziałek w Lillehammer czwarta odsłona Raw Air. O godzinie 17:30 na Lysgårdsbakken (HS 138) odbędą się kwalifikacje do wtorkowych głównych zawodów indywidualnych.
Zobacz wideo: Włodzimierz Szaranowicz dla WP SportoweFakty: Skoki Polaków były jak z matrycy
. A tak cały przekaz psuje ; opowiadając dyrdymały i HISTORYJKI Z LAMUSA . SKLEROZA NIE WYBIERA I RZĄDZI JAK WIATR NA SKOCZNI Czytaj całość
Nagle zauważył że w skokach często to wiatr rozdaje karty? Zresztą teraz przecież i tak jest lepiej, bo punktami trochę się to wyrównuje. Czytaj całość