Złoty medal Krafta w Lahti to największy do tej pory sukces w trenerskiej karierze Kuttina, który pierwszą kadrę Austrii prowadzi od kwietnia 2014 roku. Pierwsze kroki w tym fachu stawiał w Polsce - naszą kadrę prowadził w latach 2004-2006.
- Zawsze będę pamiętał, że pierwszy złoty medal jako trener zdobyłem z Polakiem Mateuszem Rutkowskim, na mistrzostwach świata juniorów w Strynie w 2004 roku. Pracując z waszą kadrą, dużo się nauczyłem, to były dla mnie dobre trzy lata. Do tej pory świetnie mówię po polsku. No dobrze, to ostatnie akurat nie jest prawdą - wspomina pochodzący z Karyntii szkoleniowiec.
Za sprawą Krafta Kuttin zdobył swoje pierwsze trenerskie złoto w rywalizacji seniorów. Polacy tym razem musieli obejść się smakiem, choć po treningach i kwalifikacjach stawiani byli w rolach faworytów. Dla opiekuna kadry Austrii brak Kamila Stocha na podium sobotnich zawodów nie jest jednak zaskoczeniem.
- Takie są skoki. I choć klasyfikacja generalna Pucharu Świata nie kłamie, bo Kamil skacze w tym sezonie najlepiej i najrówniej, to na mistrzostwach świata wszystko rozstrzyga się w jednym konkursie. Domyślam się, że może być mu ciężko, bo sam trzy razy zajmowałem czwarte miejsce na ważnych zawodach - mistrzostwach świata, mistrzostwach świata juniorów i na igrzyskach olimpijskich. Wiem, że nie jest to przyjemnie uczucie - komentuje mistrz świata na normalnej skoczni z Val di Fiemme z 1991 roku.
Zobacz wideo: Kamil Stoch: skocznia w Lahti jest bardzo specyficznym miejscem
Kuttin uważa, że Stochowi w zdobyciu medalu mógł przeszkodzić rewelacyjny skok dzień przed konkursem - w kwalifikacjach Polak pobił rekord obiektu wynikiem 103,5 metra. Po lądowaniu złapał się za kolano i choć zapewniał, że ból szybko minął, to zdaniem Austriaka taka próba mogła być dla niego zbyt dużym wysiłkiem.
- Ten skok był niesamowity, ale moim zdaniem jednak za długi, biorąc pod uwagę jego problemy z kolanem - ocenił były trener Biało-Czerwonych.
Czy zdaniem Kuttina Polacy na dużym obiekcie w Lahti powetują sobie rozczarowania z rywalizacji na średniej skoczni? - Mam nadzieję, że nie - zaśmiał się austriacki szkoleniowiec. - Rozumiem jednak, że kiedy osiąga się sukcesy, to chce się więcej i więcej, a dla Polaków ten sezon jest wyjątkowo udany.
46-latek z Gassen zdradza, że rywalizacja z trenerem naszej ekipy Stefanem Horngacherem ma dla niego szczególne znaczenie. - Ze Stefanem na pewno rywalizuję bardziej niż z innymi trenerami. Wiele razem przeżyliśmy. Najpierw jako zawodnicy, potem przez sześć, siedem lat jako trenerzy w Austrii, Polsce i Niemczech. Przez ten czas bardzo się zżyliśmy. Stefanowi pisana była rola pierwszego trenera, długo jednak zwlekał, zanim się jej podjął. Wygląda jednak na to, że czekał na właściwy moment i wybrał go dobrze - stwierdził Kuttin.
Z Lahti - Grzegorz Wojnarowski