Skandal związany z manipulacjami w skokach narciarskich wciąż budzi emocje. Po ujawnieniu oszustw w norweskim zespole, cała dyscyplina zmaga się z podejrzeniami. Trener Stefan Horngacher, w rozmowie z "ZDF", podkreślił, że jego zespół nie ma nic do ukrycia i jest gotów na pełną współpracę z FIS.
Afera wybuchła po publikacji tajnych nagrań, na których widać, jak norweski zespół, pod okiem zawieszonego trenera Magnusa Breviga, nielegalnie modyfikuje kombinezony. W wyniku tego, Marius Lindvik i Johann André Forfang zostali zawieszeni, choć zaprzeczają wiedzy o tych praktykach.
ZOBACZ WIDEO: Połączenie akrobatyki z futbolem. Takie gole to rzadkość
Bez pięciu zawieszonych Norwegów, Karl Geiger zajął trzecie miejsce w zawodach w Oslo, a zwyciężył Ryuyu Kobayashi. Andreas Wellinger, który uplasował się na siódmym miejscu, przyznał, że sytuacja jest niekorzystna dla skoków narciarskich.
Horngacher podkreślił, że jego zespół skupia się na skokach, mimo że sytuacja jest poza ich kontrolą. - Nie mamy nic do ukrycia. Inne osoby zajmują się tymi sprawami. Dzieje się wiele rzeczy, na które nie mamy wpływu. Skupiamy się na skokach narciarskich - powiedział trener po zawodach w Oslo.
Obecna sytuacja w skokach narciarskich jest trudna, a dyskusje koncentrują się na tematach, które zawodnicy woleliby unikać. Wellinger zauważył, że obecne wydarzenia nie sprzyjają pozytywnemu wizerunkowi dyscypliny. Skandal wciąż rozwija się, a jego konsekwencje mogą być dalekosiężne.